Tym razem nie było wielkiego odliczania, spoglądania co chwilę na wykres i czekania, aż nadejdzie ten moment. W poniedziałek bez wielkich fajerwerków kurs EUR/USD znów zszedł poniżej 1,00. W tym roku taki scenariusz już przerabialiśmy. 14 lipca główna para walutowa również osiągnęła parytet, ale wtedy był to tylko epizod. Czy teraz będziemy mieli powtórkę z rozrywki, czy jednak trzeba się przygotować na to, że dolar silniejszy od euro to nowa rzeczywistość? Co to może oznaczać dla złotego?
Czytaj więcej
Dolar był najsilniejszy wobec złotego od denominacji z lat 90. Pod bardzo silną presją znalazło się również euro. Jego kurs od parytetu z dolarem dzieliło już tylko kilka tysięcznych części centa.
Silne argumenty
Chwilowa ulga dla rynków nie trwała więc długo. Znów inwestorzy szukają bezpieczeństwa, a to idealne warunki do tego, aby dolar się umacniał. „Zielony” ma obecnie zdecydowanie więcej argumentów za sobą niż przeciw.
– Słabe euro oraz silny dolar to idealna kombinacja, która powoduje, że notowania pary walutowej zmierzają w jednym kierunku: południowym. Dominujący trend na wykresie eurodolara jest niezaprzeczalny – mówi Łukasz Zembik, analityk TMS Brokers. – Siła dolara ponownie jest więc mocno eksponowana. Główna para walutowa tym samym ponownie znalazła się poniżej psychologicznego poziomu. Dolar zyskuje m.in. ze względu na ostatnie wypowiedzi przedstawicieli Fedu. Euro cały czas jest pod presją kryzysu energetycznego. Na rynku dominuje awersja do ryzyka – mówi Łukasz Zembik.