Wolna prywatyzacja w krajach rozwijających się

Narodowe podejście do prywatyzacji dominuje w takich krajach, jak Indie, Brazylia i Chiny

Publikacja: 27.10.2010 03:58

Kraje rozwijające się nie chcą, by ich przedsiębiorstwa zostały w całości przejęte przez zagraniczne

Kraje rozwijające się nie chcą, by ich przedsiębiorstwa zostały w całości przejęte przez zagraniczne koncerny. Tu nie ma mowy o prywatyzacji na oślep i za wszelką cenę. ?

Foto: Rzeczpospolita

Na początku listopada na giełdzie w Bombaju zadebiutuje państwowy koncern węglowy Coal India. Z finalizowanej w tym tygodniu sprzedaży jego akcji indyjski rząd uzyska 152 mld rupii (około 9,6 mld zł), co oznacza, że będzie to największa pierwotna oferta publiczna (IPO) w historii Indii. Do obrotu trafi jednak zaledwie 10 proc. udziałów górniczego giganta mającego niemal monopolistyczną pozycję – reszta pozostanie w rękach skarbu.

Transakcja ta obrazuje powszechne w państwach rozwijających się zjawisko. Z jednej strony procesy prywatyzacyjne nabierają tam rozmachu. Sprzyja temu szeroki strumień kapitału, który od marca 2009 r. niemal nieprzerwanie płynie na rynki wschodzące, windując ceny akcji. Sprzedaż udziałów w państwowych spółkach stała się więc atrakcyjnym sposobem na uzdrowienie finansów publicznych. Z drugiej strony nie zamierzają one pozbywać się kontroli nad firmami uznanymi za strategicznie ważne.

Taki charakter miały największe tegoroczne oferty akcji państwowych spółek z rynków wschodzących. Gdy pod koniec września brazylijski koncern naftowy Petroleo Brasileiro (Patrobras) pozyskał ze sprzedaży akcji równowartość 197 mld zł, część walorów zaoferował rządowi.

W efekcie jego udział w spółce wzrósł z 40 do 48 proc., przy czym już przed transakcją miał on 55,6 proc. głosów na walnym zgromadzeniu.

– To ewidentnie proces odwrotnej prywatyzacji – żalił się Rogerio Freitas, zarządzający aktywami firmy inwestycyjnej Teorica Investimentos. Kontrolę nad sektorem naftowym Brasilia zwiększa, od kiedy w 2006 r. u wybrzeży kraju odkryto złoże ropy naftowej Tupi, największe na zachodniej półkuli. Gdy w ubiegłym roku rozpoczęto jego eksploatację, prezydent Luis Inacio Lula da Silva określił ten moment „drugim odzyskaniem niepodległości”.

Największym tegorocznym IPO na świecie była sprzedaż akcji Rolniczego Banku Chin (AgBank), która zapewniła rządowi w Pekinie równowartość 60 mld zł. Pozbył się on jednak zaledwie 15 proc. udziałów kredytodawcy.

Na najbliższe miesiące w państwach rozwijających się planowane są kolejne częściowe prywatyzacje.

Na początku listopada na giełdzie w Bombaju zadebiutuje państwowy koncern węglowy Coal India. Z finalizowanej w tym tygodniu sprzedaży jego akcji indyjski rząd uzyska 152 mld rupii (około 9,6 mld zł), co oznacza, że będzie to największa pierwotna oferta publiczna (IPO) w historii Indii. Do obrotu trafi jednak zaledwie 10 proc. udziałów górniczego giganta mającego niemal monopolistyczną pozycję – reszta pozostanie w rękach skarbu.

Transakcja ta obrazuje powszechne w państwach rozwijających się zjawisko. Z jednej strony procesy prywatyzacyjne nabierają tam rozmachu. Sprzyja temu szeroki strumień kapitału, który od marca 2009 r. niemal nieprzerwanie płynie na rynki wschodzące, windując ceny akcji. Sprzedaż udziałów w państwowych spółkach stała się więc atrakcyjnym sposobem na uzdrowienie finansów publicznych. Z drugiej strony nie zamierzają one pozbywać się kontroli nad firmami uznanymi za strategicznie ważne.

Finanse
EBOR i Enterprise Investors inwestują w eTravel
Finanse
Oszczędności Polaków rosną szybciej niż ich długi. Kogo to martwi?
Finanse
Ofiary Berniego Madoffa odzyskały już 94 procent swoich pieniędzy
Finanse
Chcesz obniżyć podatek PIT? To ostatni dzwonek na wpłatę na IKZE
Finanse
Ameryka nie wykopie wszystkich bitcoinów. Obietnica Trumpa nie do spełnienia