"Rz": Jaki wpływ na gospodarkę naszego regionu ma wycofywanie się zachodnich banków z finansowana przedsiębiorstw?
Eric Berglof:
Patrzę na ten proces z mieszanymi uczuciami. Bo ma również wpływ pozytywny, gdyż uniemożliwi zbyt wysokie zadłużanie się, a takie dostosowanie na jakiś czas będzie korzystne dla gospodarki. Ale niepokoi nas, że mogłoby to stać się w sposób nieskoordynowany, wręcz gwałtowny, pod naciskiem regulatorów rynków w różnych krajach, co z kolei doprowadziłoby do chaotycznego wycofywania pieniędzy. I powiedzmy jasno: wypływ kapitału wcale nie jest jednoznacznie niekorzystny, bo narzuca dyscyplinę, oducza uzależniania się od funduszy zewnętrznych, uczy, że trzeba bardziej polegać na możliwościach własnej gospodarki.
Zgodzi się pan jednak, że oznacza to mniej pieniędzy na rozwój w naszym regionie?
Zgodzę się, ale nie oznacza to zamknięcia na głucho krajowych i zagranicznych systemów bankowych. Natomiast niepokoi nas to, że jeśli nie znajdziemy rozwiązania, jak zarządzać systemem bankowym, który jest powiązany ponad granicami na poziomie europejskim, trudności mogą się pogłębić. Wówczas Europa Środkowa i takie kraje jak Polska będą zmuszone do korzystania z własnego kapitału, czyli z oszczędności. To byłoby poważne ograniczenie, a doganianie bogatszej Europy znacznie spowolni.