"Maiden": Żeglarki, które podbiły świat

Dokument „Maiden" to nie tylko „najbardziej kobiecy film roku", to opowieść o pokonywaniu własnych słabości.

Aktualizacja: 07.08.2019 19:33 Publikacja: 07.08.2019 18:21

Kadr z dokumentu „Maiden”, żeglarki triumfują ku zaskoczeniu sceptyków

Kadr z dokumentu „Maiden”, żeglarki triumfują ku zaskoczeniu sceptyków

Foto: materiały prasowe

Whitbread Round the World Race to prestiżowe i ekstremalnie niebezpieczne regaty, które po raz pierwszy odbyły się w 1973 r. Co trzy lata żeglarze pokonywali w ciągu ośmiu miesięcy ponad 30 tys. mil morskich. A w 1989 r. po raz pierwszy w regatach wzięła udział łódź, której załogę stanowiły wyłącznie kobiety. Zgromadziła je na jachcie „Maiden" 24-letnia Tracy Edwards.

Żeglarka i kucharka

30 lat później Alex Holmes przypomniał tę niezwykłą historię. W dokumencie „Maiden" wykorzystał nagrania archiwalne, przeprowadził wywiady z uczestniczkami regat i dziennikarzami, którzy obserwowali zawody. Opowiedział o dziewczynie, która nie chciała uznać, że są pasje niedostępne dla kobiet.

– Ja musiałam to zrobić – mówi zbliżająca się do sześćdziesiątki Tracy Edwards.

Holmes cofa się do jej dzieciństwa. Jej radosne dzieciństwo skończyło się, gdy miała dziesięć lat i jej ojciec nagle zmarł. Matka nie dawała sobie rady. Wyszła za mąż drugi raz. Tracy nie miała dobrych relacji z ojczymem alkoholikiem.

– Wyrosłam na agresywną nastolatkę. Wyrzucali mnie ze szkół, jako piętnastolatka uciekłam z domu – przyznaje.

Wylądowała Grecji, gdzie pracowała w barach. Jeden z klientów powiedział: „Jestem skipperem na jachcie. Nawaliła mi stewardesa, chcesz ją zastąpić?". Tak zaczęła się jej przygoda z morzem.

– Byliśmy zbieraniną wyrzutków. Wszyscy przed czymś uciekali. Tworzyliśmy dziwną rodzinę – powiedziała po latach. Dla niej żeglowanie było wolnością.

Kiedy dowiedziała się o regatach Whitebread zapragnęła wielkiej przygody. Chciała się zatrudnić na jachcie, ale na oceanie nawet taka funkcja była dla kobiety niedostępna. Odpowiedź była chamska i seksistowska : „Dziewczyny to możemy pieprzyć w porcie".

Nie poddała się i w końcu dostała się na łódź. Jako kucharka. W regatach brało wówczas udział 230 osób. W tym tylko cztery dziewczyny. Ale przecież ona chciała opłynąć świat jako żeglarka, a nie jako kucharka. Postanowiła skompletować kobiecą załogę. Zbudowała ekipę ze wspaniałych żeglarek, równie zwariowanych jak ona.

– Nie znoszę słowa feministka. Po prostu chcę robić to, co lubię – zapewniała

Ale start w zawodach kosztuje ok. 5–6 mln dolarów, a ich nikt nie brał poważnie. Przekonywały sponsorów, że dadzą radę i że ich start pasuje do wizerunku firm. Uważali, że kobiecy team nie ma żadnej szansy na sukces. Po dwóch latach starań Tracy wzięła kredyt i kupiła starą, zniszczoną łódź. Same zrobiły remont.

Uparta dziewczyna postawiła wszystko na jedną kartę. Nie było łatwo. Straciła pewność siebie, przeżywała ataki paniki. A kiedy już nie mogła sobie dać rady skontaktowała się z... jordańskim królem Husajnem, którego kiedyś poznała i który zachęcał ją do walki o swoje marzenia. Powiedział: „Zaszłaś daleko, nie możesz się zatrzymać". I pomógł dziewczynom.

Walka z żywiołem

A to nie był wiek XIX, tylko rok 1989. I trudno uwierzyć, jak wielki sceptycyzm towarzyszył kobiecej załodze. Nikt jej nie traktował poważnie. Któryś z dziennikarzy spytał: „Kiedy wypływacie?" „We wrześniu" – odpowiedziały. Wtedy przecież startowały regaty. „A kiedy wracacie?" „W maju" – wtedy kończył się ostatni etap. „Chyba w październiku" – roześmiał się.

W filmie Holmesa sprawozdawcy sportowi największych gazet brytyjskich przyznają, że nie wierzyli, że „Maiden" ukończy choćby pierwszy etap – wiodący przez Atlantyk do Urugwaju. Z facetami rozmawiano o strategii. One słyszały pytania, jak dają sobie radę bez rodzin, czy sypiają razem, czy może są lesbijkami. Znany dziennikarz napisał: „Babeczki na blaszce".

Holmes odtwarza rejs, wykorzystując oryginalne nagrania żeglarek, słuchając ich wspomnień, chwile zwątpień, ale i determinację kobiet. Walkę z żywiołem. Bo zwłaszcza Ocean Południowy jest groźny: zmienna pogoda, góry lodowe, minus 20 stopni, wicher. „Skóra schodziła nam z twarzy białymi płatami" – wspomina jedna z uczestniczek regat. Drobny błąd mógł kosztować życie.

A jednak pierwszy etap zakończyły na dobrej, trzeciej pozycji. Ludzie bili brawo, a one czuły się przegrane. Chciały wygrywać. Już nikt się z nich nie śmiał.

Potem były kolejne etapy. Kilka miesięcy na łodzi zbliżyło żeglarki, zrodziło solidarność. Czuły się dumne. Na końcu kolejnego etapu pozwoliły sobie na żart: wpłynęły do portu w kostiumach kąpielowych i wyglądały jak modelki na plaży w Saint-Tropez. Czy nie tak chciano je traktować?

Drugie dno

Do mety dopłynęły na drugim miejscu. Nie zwyciężyły regat, ale wygrały ze sobą, ze światem, który w nie nie wierzył. Wszyscy to docenili. Tłumy, które zgromadziły się w Southampton, entuzjastycznie je witały, bo dwudziestokilkuletnie dziewczyny przebiły szklany sufit.

A Holmes rozmawia dziś z kobietami, które zbliżają się do sześćdziesiątki. Są lekarkami, nauczycielkami, matkami, babkami. Ale trzydzieści lat temu udowodniły, że bariery nie do pokonania nie istnieją. Jedna z nich swoim studentom, którzy nie wierzą we własne siły, mówi: „Opowiem wam historię dziewczyny, która chciała pożeglować dookoła świata". Wzruszają ramionami. Wtedy dodaje: „A jeśli powiem, że naprawdę to zrobiła?". I o tym jest film. O odwadze realizowania własnych marzeń. O solidarności. Sile woli.

A reżyser przypomina historię Tracy Edwards i jej żeglarek najprościej jak można. Może dlatego jego dokument wciąga i nie daje spokoju. Ma wielką siłę i drugie dno. To zdecydowanie coś więcej niż „najbardziej kobiecy film roku".

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP