Do historii polskiej kultury przeszedł jako jeden z najwybitniejszych polskich komików, a jednak przez długie lata uważał siebie za aktora dramatycznego. Wszystko zmieniło się, po Dejmkowskich „Dziadach” w Teatrze Narodowym. Kobuszewski grał wtedy postać Pelikana i po usunięciu Dejmka z dyrekcji Narodowego w geście solidarności z dyrektorem postanowił z gronem kolegów odejść z zespołu. To spowodowało, że znalazł się na tzw. czarnej liście uniemożliwiającej zatrudnienie w innym teatrze dramatycznym. Wtedy właśnie pomocną dłoń wyciągnął do niego Edward Dziewoński tworzący właśnie swój słynny kabaret Dudek. Kobuszewski – jak mówił mi przed rokiem w wywiadzie - propozycją współpracy był mocno zaskoczony, potem jednak okazało się, że ma nie tylko niezwykłą siłę komiczną ale też świetny kontakt z publicznością. Szybko stał się jednym z filarów kabaretu i znakomitym partnerem Ireny Kwiatkowskiej, Wiesława Gołasa, Wiesława Michnikowskiego i całej plejady gwiazd, która występowała w Dudku. Talent kabaretowo-komediowy potwierdził w kabaretach Olgi Lipińskiej. O udział Kobuszewskiego w swoich filmach zabiegał Stanisław Bareja. Zapracowany Kobuszewski nigdy mu nie odmawiał, ale ze względu na brak czasu ograniczał swą obecność do epizodów, które w jego wydaniu okazały się prawdziwymi aktorskimi perełkami.