Do kin wszedł „Pan T.”. Syn Leopolda Tyrmanda uważa, że jest to ekranizacja „Dziennika 1954” jego ojca, i grozi pozwem, bo nie zgodził się na nią. Twórcy mówią, że tylko inspirowali się życiem pisarza. Jak to wygląda od strony prawnej?
Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czym opowiedziana przez filmowców fabuła różni się od dzienników Tyrmanda. Jeżeli będą w niej przedstawione fakty, które opinia publiczna zna wyłącznie z „Dziennika 1954”, rzecz jest oczywista – film nawiązuje do tej książki (jest jej ekranizacją). Jeśli zaś zobaczymy w kinie fakty z życia pisarza, które opinia publiczna zna z zupełnie innych źródeł – np. wspomnień jego bliskich czy z prasy, to film może tylko nawiązywać do tej postaci. Najlepiej przeczytać „Dziennik 1954”, a później iść do kina. Dopiero wtedy będzie można stwierdzić, ile bohaterowie i wydarzenia z filmu mają wspólnego ze spisanymi wspomnieniami Tyrmanda.