W powszechnej świadomości Tony Halik (1921–1998) był człowiekiem w stylu Indiany Jonesa, zapisującym na taśmie filmowej przeżycia i odkrycia z najodleglejszych zakątków. Relacjonował je w cieszących się ogromną oglądalnością programach telewizyjnych takich jak „Pieprz i wanilia". 121 filmów, 68 odwiedzonych krajów – to budziło podziw w czasach, gdy możliwość wyjazdu poza „demoludy" była minimalna dla przeciętnego obywatela.
Autor dokumentu Marcin Borchardt sięgnął do zdeponowanych w Filmotece Narodowej 100 pudeł z prywatnymi taśmami Halika, które obok książki Mirosława Wlekłego („Tu byłem. Tony Halik") stały się zaczynem opowieści o człowieku mającym nie tylko sympatyczną twarz łowcy przygód wychodzącego z każdej opresji, ale i drugą – już nie tak oczywistą.