Jury przyznało temu filmowi najwyższy laur czyli Złotego Lajkonika „za rzetelne przeprowadzenie przez jądro ciemności, profesjonalizm w opowiadaniu, świadomą narrację po bezwzględnym, odległym świecie oraz film, o którym trudno przestać myśleć”. Dokument został wyróżniony także za muzykę Pawła Mykietyna oraz otrzymał rekomendację Krakowskiego Festiwalu Filmowego do Europejskiej Nagrody Filmowej. Warto wspomnieć, że tematem filmu nakręconego w RPA jest niebezpieczna misja poszukiwania zaginionego, porwanego małego dziecka. Kamera obserwuje poczynania bohatera (z trudną własną historią) próbującego odnaleźć dziewczynkę. Dokument wkrótce pojawi się na ekranach polskich kin. Pytanie brzmi: czy poza egzotyką tej historii istnieje ważny powód, dla którego film został nagrodzony? Raczej na to nie wygląda. W tegorocznym konkursie znalazło się wiele polskich dokumentów, których siłą jest wrażliwość ich autorów potrafiących dostrzec rzeczywistość znacznie bliższą. Wystarczy przywołać zupełnie pominięte filmy jak: „Tylko wiatr” (reż. Zofia Kowalewska), w którym 92-letni pan wyrusza ze swoją wnuczką w podróż na Syberię, kraju swoich lat dziecinnych i młodzieńczych. „Jeden dzień dłużej” (reż. Monika Meleń) też relacjonuje podróż niezwykłej pary: chorej na zanik mięśni Małgorzaty i opiekującego się nią Krystiana, którzy motorem z przyczepką jadą do Rumunii do artysty projektującego kolorowe, pogodne nagrobki.