Można wiele o nim powiedzieć, ale nie to, że jest monumentalny. Wprawdzie w dniu otwarcia i zamknięcia zawodów XXX Letnich Igrzysk Olimpijskich zasiądzie na nim 80 tysięcy widzów, lecz po zakończeniu imprezy - widownia zostanie zmniejszona do 25 tysięcy. Na tym polega też nowatorstwo projektu, który powstał przy wytężonej współpracy kilkudziesięcioosobowej grupy architektów, konstruktorów i planistów.
Wzniesiony w sercu East Endu obiekt jest pierwszym takim w historii, który ma zostać później częściowo rozebrany, a to oznaczało dodatkowe trudności w planowaniu. Stadion ma być przyjazny ekologicznie w trakcie budowy i w czasie eksploatacji. Pod kierunkiem głównego architekta Roda Shearda zespół projektowy zmagał się z problemami konstrukcyjno - inżynieryjnymi oraz z kryzysem ekonomicznym, który dotknął świat w okresie budowy. Te ostatnie sprawiły m.in. że zrezygnować musiano z efektownej koncepcji otoczenia obiektu cyfrowym ekranem, na którym emitowany byłby przebieg zawodów sportowych.
Działająca pod presją czasu ekipa już na początku podjęła decyzję, że równocześnie będzie odbywać się projektowanie i budowa stadionu. W tym celu podzielono go na trzy części: płytę, stałą dolną widownię na 25 tys. osób i górną konstrukcję. Tę ostatnią, na której zasiądzie 55 tysięcy ludzi, podtrzymuje 112 przęseł stalowych. Na krawędzi dachu rozstawionych zostało 500 reflektorów osadzonych na pięciopiętrowych wieżach. Imponujące.
Najbardziej uniwersalny stadion na świecie jest nie tylko mocny i lekki, charakteryzujący się elegancką geometrią, ale ma również świetną widoczność z każdego miejsca. By tak było zdecydowano się m.in. na rezygnację z barierki oddzielającej pierwszy rząd widzów od sportowców i przybliżenie go do areny zawodów - znajduje się na poziomie bieżni. By zrealizować obietnicę budowy super ekologicznego obiektu do jego wznoszenia użyto materiały z odzysku.