Polska emigrantka walczy w Stanach o przetrwanie

„Mój Boże" — wzdycha po polsku Marion Cotillard w filmie Jamesa Greya „Emigrantka". Francuska aktorka rozmawia też na ekranie w naszym języku z filmową siostrą, wujostwem, innymi kobietami, które przypłynęły do Ameryki z Polski.

Aktualizacja: 24.05.2013 17:48 Publikacja: 24.05.2013 15:11

Marion Cotillard

Marion Cotillard

Foto: AFP

— Moi dziadkowie opowiadali mi o swojej podróży z Rosji do Ellis Island, gdzie mieściło się główne centrum przyjmowania emigrantów i o swoim życiu na Lower East Side Nowego Jorku — mówi w Cannes reżyser. — Do rozmaitych rodzinnych historii dogrzebał się też niedawno mój brat. Pomyślałem, że to świetny materiał na film. Wśród wspomnień dziadka było i to o Maxie Hochstimie, dziwnym facecie, który kręcił się po Ellis Island i tam rekrutował kobiety do swojego burdelu. Nie chciałem jednak robić filmu o takim ciemnym typie. Postanowiłem opowiedzieć o jednej z jego ofiar.

Zobacz galerię zdjęć

„Emigrantka" jest historią młodej kobiety, która schodzi ze statku na „ziemię obiecaną". Zapytana przez urzędnika, czego szuka w Stanach, Ewa Cybulska odpowiada „Chcę być szczęśliwa". Ale jej siostra, chora na gruźlicę, trafia do szpitala, trzeba za jej leczenie płacić rachunki. A ona sama ma zostać deportowana - ktoś doniósł, że „źle się prowadziła" podczas rejsu. Ale Ewę zauważa mężczyzna. Przekupuje strażnika i zabiera dziewczynę do Nowego Jorku. Cena za pomoc jest wysoka - Ewa pracuje dla niego jako prostytutka. Dalej jest już dramat namiętności, miłosny trójkąt, opowieść o emigracyjnych rozczarowaniach.

Ewa chce przetrwać i zaopiekować się siostrą. Staje się twarda. Ma wyrzuty sumienia, spowiada się w kościele, wie, że traci godność, ale gotowa jest iść do celu — do wolności, do Kalifornii, do dobrobytu — po trupach innych. I może to właśnie jest w w tym filmie najciekawsze. Grey broni swoją bohaterkę, ale nie tworzy portretu utkanego z jasnych barw. Pokazuje, jak wiele determinacji musieli mieć emigranci, by zadomowić się na swojej ziemi obiecanej. A droga do szczęścia nieraz związana była z upokorzeniami i ustępstwami moralnymi. Z tego filmu wyłania się inny obraz emigracji niż z listów do rodzin zbieranych przez Floriana Znanieckiego.

— Choć moja rodzina pochodziła z Rosji, zdecydowałem się, by Ewa była emigrantką z Polski — mówi James Grey. — Dzięki temu jest katoliczką, a ta religia niesie wiarę w odkupienie grzechów i przebaczenie.

Marion Cotillard jako polska emigrantka tworzy średnio przekonującą kreację, znacznie lepszy jest ulubiony aktor Greya — Joaquim Phoenix. Całość to jednak kino bardzo tradycyjne, jakie rzadko trafia do głównego konkursu canneńskiego.

Zobacz zwiastun filmu "Emigrantka"

 

 

 

— Moi dziadkowie opowiadali mi o swojej podróży z Rosji do Ellis Island, gdzie mieściło się główne centrum przyjmowania emigrantów i o swoim życiu na Lower East Side Nowego Jorku — mówi w Cannes reżyser. — Do rozmaitych rodzinnych historii dogrzebał się też niedawno mój brat. Pomyślałem, że to świetny materiał na film. Wśród wspomnień dziadka było i to o Maxie Hochstimie, dziwnym facecie, który kręcił się po Ellis Island i tam rekrutował kobiety do swojego burdelu. Nie chciałem jednak robić filmu o takim ciemnym typie. Postanowiłem opowiedzieć o jednej z jego ofiar.

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP