To już nie jest kino akcji. Sytuacja w polskim kinie zaczyna przypominać horror. Zaniepokojony sytuacją Zarząd Gildii Reżyserów w liście do minister Hanny Wróblewskiej poprosił ją o pilne spotkanie.
Przypomnijmy bieg wydarzeń. 30 października podczas spotkania z minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Hanną Wróblewską oraz Dyrektorem Departamentu Prawa Autorskiego i Filmu Maciejem Dydo, dyrektorka Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Karolina Rozwód złożyła pismo z rezygnacją ze swojej funkcji. Pełniła ją zaledwie cztery miesiące, od 3 lipca, po wygraniu konkursu.
Dyrektorka PISF Karolina Rozwód podała się do dymisji, po czym wycofała swoją rezygnację
Publicznie swojej decyzji nie komentowała. Jednak po pięciu dniach, 5 listopada, po konsultacjach z prawnikiem, skierowała do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pismo, w którym tę rezygnację wycofała. W piśmie zaznaczyła, że złożone przez nią wówczas oświadczenie woli zostało na niej wymuszone przez bezprawną groźbę.
W swoim piśmie Karolina Rozwód pisała: „W trakcie spotkania z Panią Minister poinformowano mnie, że w związku z podpisaniem powyższej umowy mogę mieć problemy z prokuraturą. Wywołało to we mnie potężny stres; po raz pierwszy w moim życiu zawodowym zostałam postawiona w takiej sytuacji.
W mojej ocenie była to próba wywarcia na mnie presji, bym złożyła rezygnację ze stanowiska. Pani Minister poinformowała mnie także, że jeśli chcę uniknąć wszczęcia postępowania odwoławczego, mogę sama zrezygnować z funkcji. Na decyzję pozostawiła mi 15 minut. Moja prośba o dokończenie rozmowy w dniu kolejnym spotkała się z odmową Pani Minister. Pani Minister miała już wydrukowany stosowny dokument – przedłożyła mi do podpisania w »moim« imieniu pismo o zrzeczeniu się funkcji dyrektora – jak rozumiem, przygotowane na ministerialnych urządzeniach. W związku z powyższym, działając w zastraszeniu, pod presją i w stresie, złożyłam rezygnację”.