„Andy Warhol. Amerykański sen”: Papież pop-artu z Mikovej

Dokument „Andy Warhol. Amerykański sen” to świetnie opowiedziana historia artysty będącego uosobieniem kariery „od pucybuta do milionera”. Ten mit kariery pozostaje jednak w dalszym planie.

Publikacja: 15.10.2024 05:04

Słowacka wieś Miková, gdzie mieszkali dziadkowie i rodzice Andy’ego Warhola

Słowacka wieś Miková, gdzie mieszkali dziadkowie i rodzice Andy’ego Warhola

Foto: Gutek Film

Producentami i autorami filmu są Słowacy – scenariusz napisała Petra Basic Slivková, a film wyreżyserował Lubomir Slivka. I nie ma w tym przypadku, bowiem zamysł realizatorów polega na pokazaniu losów sławnego przedstawiciela pop-artu z perspektywy jego rodzinnych korzeni.

Czytaj więcej

„Historia sztuki bez mężczyzn”: Więcej niż parę procent sztuki

Rodzice Andy’ego Warhola byli Łemkami

Sięgają one małej słowackiej wioski, Mikovej, w której do dziś znajduje się tablica: „Tu żyli rodzice Andy’ego Warhola”, a byli karpackimi Rusinami, czyli Łemkami. Ten motyw przewija się przez całą opowieść, stanowiąc punkt odniesienia dla kolejnych etapów życia artysty, ale przede wszystkim – człowieka. W Mikovej zaczyna się film o Andym dość szczegółową opowieścią o jego dziadkach i rodzicach, łącznie z przytoczeniem ich weselnego menu. Tam też powracają nieraz autorzy filmu.

Warholów do amerykańskiej emigracji zmusiła bieda i chęć znalezienia lepszego życia. Przemysłowy, zadymiony i ponury Pittsburgh, w którym osiedli, nie był rajskim miejscem, ale dawał pracę i możliwość utrzymania trzech synów Warholów. Andym (ur. 1928), najmłodszym z nich, słabym i chorowitym (już wtedy jego rysunkowe portrety zwracały uwagę dorosłych), szczególnie troskliwie opiekowała się matka, Julia. Jej wpływ na syna podkreślają realizatorzy filmu. Przypominają też, że dzięki niej rodzina była głęboko religijna. Wiszące w domu bizantyjskie krzyże i krucyfiksy nie były elementami dekoracji, ale wyrazem grekokatolickiego wyznania spajającego rodzinę. Dorosły Andy, choć nie afiszował się ze swoją religijnością, też taki był. Jego bratanek wspomina, że kiedyś przy okazji niedzielnego obiadu pytał go, czy był już na mszy.

Pracowity i oszczędny ojciec Warhola, Andriej, kupił dla rodziny dom. Jego przedwczesna śmierć nie tylko była traumą szczególnie dla najmłodszego syna, ale i zmusiła do walki o byt. By przetrwać, Andy sprzedawał wraz z braćmi wycięte z puszek aluminiowe kwiatki, jakie robiła ich matka. I on też, jako jedyny, dostał szansę na studia, rzadko możliwą dla robotniczych dzieci. Studiował projektowanie użytkowe w Pittsburghu, a w 1949 roku wyjechał do Nowego Jorku. Moda i projektowanie wnętrz zawiodły go do sztuki.

Elton John bywał u Andy’ego Warhola

Steven Watson, krytyk i historyk sztuki, przypomina, że Warhol malował wtedy figuratywnie – „dokładnie odwrotnie niż reszta ówczesnego świata sztuki”. W tym też czasie obmyślił swój wizerunek, z którego nie zrezygnował do końca – roztrzepane blond włosy, potem także takie peruki i duże czarne okulary.

Swoją pracownię przy 47 ulicy nazwał „Factory”, a ściągali do niej najdziwniejsi ludzie, również ci sławni, którzy budowali markę artysty i swoją, podobnie jak raczkujące wówczas pojęcie „celebryty” (swoją historię z Andym opowiada Elton John). Uważany za kronikarza tamtejszego społeczeństwa tworzył nie tylko portrety ówczesnych idoli, m.in. Marylin Monroe, ale także przetwarzał produkty kultury masowej, jak butelka coca-coli czy puszki zupy Campbella.

Szokowanie stało się częścią programu, chciał eksperymentować i robić różne rzeczy inaczej – w sposób rewolucyjny wykorzystywał m.in. technikę sitodruku. Twierdził też, że najważniejszą postacią w historii sztuki był Walt Disney.

– Pozostał Andym, jakiego znałem, a nie takim, jakim znał go świat – dodaje kumpel z dzieciństwa Warhola.

Czytaj więcej

Teatr TV. Pojedynek Gombrowicza z Mrożkiem

„Andy Warhol. Amerykański sen”. Pełen unikalnych materiałów archiwalnych dokument 

Historię artysty w filmie opowiada tylko jeden amerykański krytyk sztuki, pozostałe głosy należą do słowackich ekspertów. Także na okoliczność dokumentu przywołana zostaje w szczegółowej opowieści wizyta u Warhola jego słowackiej ciotki.

Ciągłe powroty do rodzimej kultury, doświadczeń, wiary podkreśla także obecność matki w życiu Warhola. Towarzyszyła mu, mieszkając z nim do 1971 roku, ale kiedy zmarła w domu opieki w Pittsburghu rok później, nie przyjechał na jej pogrzeb. O jej śmierci nie wiedział nawet po upływie wielu miesięcy życiowy partner Warhola – Jed Johnson.

Narrację filmu tworzą też opowieści bratanków artysty mieszkających w Ameryce i członków jego rodziny ze Słowacji. Pełen unikalnych materiałów archiwalnych dokument pokazuje niedostępne dotąd miejsca – m.in. dom, w którym artysta mieszkał, pracownię, w której tworzył.

Przemyślana, spójna opowieść o słynnym, przedwcześnie zmarłym (miał 58 lat) artyście stawia też wiele pytań o jego drugie życie, pozostające poza czołówkami gazet podatnych na sensacje.

„Andy Warhol. Amerykański sen” już w kinach.

Producentami i autorami filmu są Słowacy – scenariusz napisała Petra Basic Slivková, a film wyreżyserował Lubomir Slivka. I nie ma w tym przypadku, bowiem zamysł realizatorów polega na pokazaniu losów sławnego przedstawiciela pop-artu z perspektywy jego rodzinnych korzeni.

Rodzice Andy’ego Warhola byli Łemkami

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Film
Nie żyje Maria Oleksiewicz
Film
Rekomendacje filmowe: Kandydaci do Oscara z Polski i Norwegii oraz hit Watchoutu
Film
Europa walczy o Oscary. Z kim rywalizuje polski film?
Film
Gwiazda serialu "The Office" walczyła z rakiem