Rekomendacje filmowe. Lato w stylu science - fiction

Okoliczności bardzo różne, walka o przetrwanie podobna.

Publikacja: 28.06.2024 19:18

Lupita Nyong'o w filmie "Ciche miejsce, Dzień Pierwszy"

Lupita Nyong'o w filmie "Ciche miejsce, Dzień Pierwszy"

Foto: Materiały Prasowe

The Royal Hotel

Reż.: Kitty Green

Wyk.: Julia Garner, Jessica Henwick, Herbert Nordrum

Dwie młode Kanadyjki spędzają wakacje przemierzając Australię. Kiedy kończą im się pieniądze, postanawiają zatrudnić się gdzieś, żeby zarobić na dalszą podróż. Trafiają do pubu w małym miasteczku na pustkowiu. Prowadzony prze stare małżeństwo „The Royal Hotel” nie jest przyjaznym miejscem dla młodych kobiet. Jedna z dziewczyn chce uciekać, druga jest jednak zdeterminowana, żeby zostać, podreperować portfel i dopiero wtedy ruszyć w dalszą drogę. Kitty Green portretuje osamotnione miejsce, starą górniczą osadę, gdzie nie dotarła nowoczesność, a życie zbiorowe toczy się w oparach spożywanego w barze alkoholu. Ale to zaledwie tło opowieści o relacjach dwóch kobiet, o siostrzeństwie i solidarności. A także o toksycznej męskości. W dusznej, klaustrofobicznej atmosferze tkwią też właściciele „The Royal Hotel”, zapijaczony facet i jego tęga żona, która potrafi zachować dystans do otaczającej ją rzeczywistości. Ludzie, którzy mają świadomość, że życie niewiele im zaoferowało. 

To nie jest film łatwy i przyjemny, ale niespełna czterdziestoletnia Kitty Green, która już wcześniej zrobiła ciekawą „Asystentkę” z pewnością jest reżyserką, którą warto obserwować. 

Ciche miejsce. Dzień pierwszy

Reż.: Michael Sarnoski

Wyk.: Lupita Nyong'o, Joseph Quinn, Alex Wolff

W 2018 roiku na ekrany wszedł horror „Ciche miejsce” Johna Krasinskiego. Rodzina Abbotów była w nim zmuszona do życia w swoim podmiejskim domu na północy Stanu Nowy Jork, w świecie opanowanym przez potwory polujące na ludzi. Ta historia znalazła swoją kontynuację w „Cichym miejscu 2” w 2021 roku. Teraz Michael Sarnoski proponuje film, który wraca do tamtych wątków. To dystopia, science-fiction i horror jednocześnie. Sam, grana przez Lupitę Nyong'o, wraca do Nowego Jorku, gdzie się urodziła. Marzy o kawałku ulubionej pizzy. Jednak to, co zastaje dalekie jest od miejsca, które kiedyś opuściła. Każda chwila może przynieść śmierć. W towarzystwie nieznajomego mężczyzny i jego kota wyrusza w podróż przez zniszczony, groźny Nowy Jork. Michael Sarnoski umiejętnie buduje napięcie, Lupita Nyong'o nie nie zawodzi tworząc postać niejednowymiarową. Fani filmu Kosińskiego nie powinni się czuć zawiedzeni. 

Horyzont. Rozdział 1

Reż.: Kevin Costner 

Wyk.: Kevin Costner, Tatanka Means, Jena Malone

Kevin Costner, który wyreżyserował dwa interesujące westerny „Tańczącego z wilkami” i „Bezprawie” teraz postanowił zrealizować dzieło życia – czteroczęściową epopeję „Horyzont: Amerykańska saga” o zdobywaniu Dzikiego Zachodu, wojnie secesyjnej 1861-65 i walce białych przybyszy z rdzennymi mieszkańcami Ameryki. Na ekrany wchodzi pierwsza część sagi - „Horyzont. Rozdział 1”. I nie da się chyba, niestety, tej trzygodzinnej opowieści obronić. Film zachwyca wspaniałymi widokami i świetnymi zdjęciami J. Michaela Muro. Ale poza tym wszystko się tam rwie. Bohaterów jest niemało. W dolinie San Pedro w Arizonie grupa osadników zakłada miasteczko o nazwie Horizon. Drogo za to zapłacą, gdy ich domy zostaną najechane przez Apaczów. Młoda kobieta grana przez Siennę Miller straci męża i syna, zostanie tylko z córką. Osiedleńcom z odsieczą przybywa oddział kawalerii dowodzony przez porucznika Sama Worthingtona. Przez Montanę ciągną inni osadnicy. Biali wciąż narażeni są na ataki „tubylców”. Indianie naradzają się jak kontynuować walkę. A wreszcie na ekran wjeżdża na koniu sam Costner jako podstarzały kowboj, który od razu wpada w oko miejscowej prostytutce. Z ekranu wieje nudą, wątki się ze sobą nie łączą, postacie są kiepsko zarysowane.  

Przede wszystkim jednak „Horyzont” jest obrazem głęboko konserwatywnym, powielającym klisze sprzed dekad. Wciąż króluje tu wersja dobrych białych kolonistów i Indian-morderców. Konserwatyzm myślenia Costnera i jego scenarzysty podkreśla jeszcze bombastyczna, trudna do zniesienia muzyka Johna Debneya. Pozostaje nadzieja, że Costner zaskoczy czymś widzów w kolejnych częściach sagi. 

The Royal Hotel

Reż.: Kitty Green

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Filmowe propozycje. Cate Blachett i Nicolas Cage w wakacyjnych hitach
Film
Niezrealizowane scenariusze Krzysztofa Kieślowskiego trafią na ekran
Film
„Horyzont” i Dziki Zachód Costnera. Zmarnował sławę „Yellowstone” i 40 mln dolarów
Film
„Spadek” na Netfliksie. Ironiczne kino familijne
Film
Dwie nowe, polskie członkinie Amerykańskiej Akademii Filmowej