W tegorocznym konkursie festiwalu gdyńskiego znalazło się 16 tytułów. Około połowy z nich to obrazy historyczne – od odbrązowiającego postać Tadeusza Kościuszki filmu „Kosa” Pawła Maślony oraz „Raportu Pileckiego” Krzysztofa Łukaszewicza i Leszka Wosiewicza aż po kilka filmów, których akcja toczy się w latach PRL-u – m.in. „Figuranta” Roberta Glińskiego o esbeku inwigilującym Karola Wojtyłę czy „Imago” Olgi Hajdas.
Będą też nowe filmy Sławomira Fabickiego („Lęk”), Jana Holoubka („Doppelhanger. Sobowtór”), Doroty Kędzierzawskiej („Sny pełne dymu”) czy Jana Kidawy-Błońskiego (współczesna „Różyczka 2”). A także kolejna animacja Doroty Kobieli i Hugh Welchmana „Chłopi” czy aktorska fabuła „Fin del Mundo” znakomitego animatora Piotra Dumały.
Białoruska granica na festiwalu w Gdyni
Jednak równie ciekawa jest w tym roku lista filmów, których w Gdyni nie zobaczymy. Przede wszystkim każdy polski kinoman ma prawo się zdziwić, dlaczego „Zielona granica” Agnieszki Holland i „Kobieta z…” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta znalazły się wśród 23 tytułów z całego świata, które będą na początku września walczyły o prestiżowego, weneckiego Złotego Lwa, a trzy tygodnie później nie będzie ich wśród polskich filmów rywalizujących o gdyńskie Złote Lwy?
Czytaj więcej
Na 17. Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym wszystkie projekcje gromadzą komplety widzów.
Fabuła „Zielonej granicy”, która na polskie ekrany wejdzie już 22 września, została zainspirowana wydarzeniami z granicy polsko-białoruskiej. To opowieść o tragedii uchodźców, ale też o strażnikach granicznych i polskich aktywistach próbujących wesprzeć ludzi, którzy za swoją ucieczkę do wolności płacą nierzadko najwyższą cenę.