Było tak, jak być mogło i powinno. Bardzo skromnie. Bo jak mówić o filmach, gdy tuż za naszą granicą giną i cierpią ludzie.
— Moment ogłaszania nominacji był zawsze bardzo radosny. Dzisiaj ta radość jest przygaszona. Pozwólcie, że w imieniu polskiego środowiska filmowego złożę hołd społeczeństwu ukraińskiemu, które wykazuje się niezwykłą odwagą broniąc swojej ojczyzny przed niczym niesprowokowaną agresją Rosji Putina. Szczególne pozdrowienia i wyrazy uznania kieruję do filmowców ukraińskich, którzy w tych strasznych warunkach tworzą dokumentację zbrodni, które tam się dzieją — powiedział prezydent Polskiej Akademii Filmowej Dariusz Jabłoński.
Środowisko filmowe od pierwszych dni wojny organizuje wspacie dla uchodźców, specjalnie opiekuje się kolegami z branży. Pomaga im znaleźć lokum i pracę, zawozi też na granicę, do Lwowa, Kijowa dary – najpotrzedniejsze rzeczy do pracy, lekarstwa, jedzenie, także hełmy czy kamizelki kuloodporne. Dariusz Jabłoński podziękował wszystkim za zaangażowanie i zapowiedział kolejne akcje pomocy Ukrainie, a na kameralne ogłoszenie nominacji zaprosił przedstawicieli wszystkich organizacji filmowych, by razem zamanifestować solidarność środowiska. Na scenie pojawiła się również Julia Synkiewicz, dyrektorka festiwalu w Odessie przedstawicielka Akademii na Ukrainę do spraw pomocy ukraińskim filmowcom.
Później również wszyscy odczytujący nominowanych deklarowali swoją solidarność z walczącą Ukrainą i z filmowcami i filmowczyniami walczącymi teraz z karabinem w dłoni jak choćby Ołeh Sencow albo starającymi się wojnę dokumentować. Apelowali również o wspieranie Ukrainy.
A kino? Mamy za sobą specyficzny rok. Na ekrany weszły filmy, które z powodu pandemii nie doczekały się premiery w roku 2020, takie choćby jak zakwalifikowane do canneńskiego konkursu „Sweat” Magnusa von Horna, jak i produkcje nowe. W sumie o nominację w kategorii najlpeszy film ubiegało się ponad 70 tytułów, w kategorii dokumentu blisko 70. Jak zawsze dominowały obrazy współczesne, ale szczególnie silny był też trend powrotu do czasów PRL-u, w obliczu polityki ostatniego czasu brzmiący bardzo aktualnie.