Dynastię zapoczątkował Juliusz Kossak, urodzony w 1824 roku w Nowym Wiśniczu pod Krakowem. Zamiast zostać prawnikiem, jak wymarzyła sobie jego matka, został artystą. Pierwsze konie namalował na zamówienie. Potem wędrował po Kresach, gdzie w licznych stadninach znajdował kolejne końskie modele. Okazało się, że znakomicie potrafi oddawać ich anatomię zarówno w ruchu, jak i w spoczynku. Malował coraz bardziej rozbudowane sceny – przybywało w nich nie tylko koni, ale i ludzi. Dalsze konsultacje malarskie pobierał w czasie sześcioletniego pobytu w Paryżu u znanego francuskiego batalisty Horacego Verneta, późniejszego chrzestnego ojca swojego syna Wojciecha. Zilustrował sienkiewiczowską Trylogię wzmacniając jej przesłanie „ku pokrzepieniu serc”. Ta właśnie idea – pokazywania zwycięstw oręża polskiego - była mu bliska. Wspierał ją znakomitym warsztatem precyzyjnego akwarelisty. Juliusz Kossak zakupił też dworek zwany dziś Kossakówką - przyszłe rodzinne gniazdo rodu.
Drogę ojca kontynuował Wojciech, przygotowując się do przyszłej drogi zawodowej na krakowskiej ASP, a potem kształcąc się w Europie. Ten portrecista (wiele kobiecych wizerunków to odbicie jego romansów, jak uważają historycy sztuki) i malarz scen batalistycznych, w odróżnieniu od ojca – potrafił dbać o swoje interesy. Jego malarstwo podobało się współczesnym uwodząc gładkością i nieskomplikowanym ładunkiem intelektualnym. Tworzył dużo, co sprawiało, że jego obrazy były niezbyt drogie i dostępne. To właśnie Wojciech Kossak jest także współautorem Panoramy Racławickiej (obok Jana Styki), którą dziś podziwiać można we Wrocławiu.
Jerzy, najstarszy syn Wojciecha, podobnie jak ojciec i dziadek – malował. Córki Wojciecha: Maria i Magdalena, podobno potrafiły robić z ojcem, co tylko chciały. Ich życiorysy są dowodem, że w rodzinie Kossaków pojawiali się nie tylko zdolni malarze, ale i literaci. Maria to późniejsza poetka – Pawlikowska – Jasnorzewska, a jej siostra – Samozwaniec, nazywana była „pierwszą damą polskiej satyry”. Ale i bliźniaczy brat Wojciecha miał córkę nieprzeciętną – Zofię Kossak – Szczucką – nie tylko powieściopisarkę, ale i współzałożycielkę dwóch tajnych organizacji w okupowanej Polsce: Frontu Odrodzenia polski i Rady Pomocy Żydom Żegota.
- Kochałam malować od dziecka i od dziecka śniły mi się konie – wyznaje w filmie Joanna, absolwentka Liceum Sztuk Plastycznych, wnuczka Jerzego, przedstawicielka piątego pokolenia Kossaków.
Do nazwiska rodowego powróciła mając lat 47 i wiązało się to z decyzją o malowaniu koni, czego do tej pory unikała.