Rolnictwo stanowi podstawę systemu produkcji żywności, a tym samym jest też wykorzystywane w waszej działalności, bo przecież firma obok napojów produkuje również przekąski. Jakie miejsce zajmuje rolnictwo w PepsiCo?
Szczególne, główne. Dla nas w PepsiCo, tym bardziej w Polsce, która jest kojarzona z produkcją rolniczą, miejsce ziemniaka jest szczególne, a przez to również miejsce rolnictwa jest szczególne. Dbamy o naszych rolników, z którymi współpracujemy już od ponad 30 lat, o to, w jaki sposób uprawiane są nasze ziemniaki, bo nie każdy ziemniak może trafić do paczki chipsów Lays. I dbamy o to, co konsumenci dostają na koniec w paczce, którą kupują.
PepsiCo od lat prowadzi swój program agrarny. Na czym on polega?
Jest on nakierowany na to, żeby do naszych zakładów produkcyjnych dostarczyć najlepsze ziemniaki w jak najbardziej ekologiczny sposób. Opiera się to na tym, że staramy się wykorzystywać glebę w taki sposób, żeby służyła nie tylko nam, ale również kolejnym pokoleniom. Na naszą działalność nie patrzymy krótkowzrocznie, ale dalekowzrocznie, chcemy, żeby to, co służy nam teraz, służyło również kolejnym pokoleniom. I w taki też sposób staramy się edukować naszych rolników, wspierać ich w działaniach, tak żeby ich uprawy były jak najbardziej przyjazne dla środowiska.
Jaka jest skala programu w Polsce?
W Polsce program agrarny został zapoczątkowany już 1993 r., wraz z otwarciem naszej pierwszej fabryki w Grodzisku Mazowieckim. W tym samym roku dołączyli do niego pierwsi rolnicy, którzy nadal są z nami, z czego jesteśmy ogromnie dumni. W ramach tego programu mamy ponad 5,5 tys. ha upraw ziemniaka w Polsce, ponad 70 gospodarstw, które z nami współpracują, niektóre od lat 90. Z tych 5,5 tys. ha, które są zakontraktowane dla PepsiCo, rocznie otrzymujemy ok. 200 tys. ton ziemniaka, który następnie staje się chipsem Lays.
W rolnictwie następują zmiany. Unia stawia na rolnictwo zrównoważone i na coraz większe zastosowanie technologii. Czy dostrzegacie te trendy i na nie odpowiadacie?
Oczywiście, przy czym jesteśmy nawet o krok wcześniej. Chodzi o wspieranie upraw nowoczesną technologią. Obecna tzw. multi-crop rotation to tak naprawdę praktyki znane od lat. Jest to po prostu trójpolówka, stosowanie na zmianę upraw roślin, których następowanie po sobie jest korzystne dla gleby. Oczywiście te praktyki wspieramy technologią. Już nie jest tak jak kiedyś, że trzeba było wejść w pole, zobaczyć, co się dzieje, sprawdzić, czy sposób nawodnienia lub użyźniania gleby jest odpowiedni. Teraz mamy drony, które są w stanie zidentyfikować problem w danym miejscu i wskazać rolnikowi, gdzie powinien się udać. Kombajny i inny sprzęt rolniczy stały się centrami dowodzenia, te maszyny już w znacznym stopniu same wiedzą, co się dzieje na polu. Ale nasze rolnictwo to nie tylko uprawa ziemi, to również sam ziemniak i cały proces jego dotarcia do fabryki, gdzie następnie staje się chipsem. I tutaj posiłkujemy się np. elektronicznym ziemniakiem.
Co to jest?
Jest to urządzenie w kształcie ziemniaka, które zakupujemy i ono przechodzi razem z resztą ziemniaków całą drogę. Na podstawie zebranych z niego danych jesteśmy w stanie stwierdzić, jaki był poziom nawodnienia i użyźnienia gleby, jakie były np. wstrząsy podczas drogi z pola do zakładu, bo to też jest ważne. My nazywamy to stresowaniem się ziemniaka: im ziemniak bardziej się stresuje, tym będzie bardziej poobijany, co będzie widać na ostatecznym produkcie, jakim jest chips. Zbieramy te wszystkie dane, żeby nasza produkcja była jak najbardziej efektywna.