Jakie powinno być optymalne podejście do rozwiązywania problemu używek i nałogów, by skorzystało na tym zdrowie publiczne i sami pacjenci – ta kwestia była tematem panelu dyskusyjnego podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Eksperci zastanawiali się, czy dla ograniczania stosowania używek, takich jak alkohol czy papierosy, należałoby skuteczniej leczyć uzależnienia, zakazywać sprzedaży tych używek na wzór amerykańskiej prohibicji, czy też poszukiwać mniejszego zła.
– Zakazy się nie sprawdzają, powodują, że jesteśmy na własne życzenie oszukiwani – mówiła Dorota Fal, ekspert ds. ubezpieczeń zdrowotnych Polskiej Izby Ubezpieczeń. Tak więc restrykcje – nie, ale istotna jest możliwie najmniejsza ekspozycja na ryzyko.
– Zgodzę się, że zakaz jest najgorszą formą, bo jest niezrozumiały dla pacjenta, nie możemy go zostawiać z samym zakazem – mówił dr hab. Filip Szymański, kardiolog z Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Zauważam jednak potrzebę możliwości wskazania pacjentowi alternatywy, bezpieczniejszej dla pacjenta, mniejszego zła. Oczywiście z punktu widzenia kardiologicznego najlepiej, by pacjent nie palił, ale ta teoria dociera niestety do małego odsetka naszych pacjentów – dodał.
Przyznał, że jego pacjenci często nawet w szpitalu szukają możliwości zapalenia papierosa. – Uważam, że byłoby etyczne móc proponować pacjentom nierokującym zerwania z nałogiem alternatywę mniej toksyczną od standardowych papierosów – mówił ekspert. Wśród takich mniej szkodliwych alternatyw wskazywał podgrzewacze tytoniu czy e-papierosy.
Ku zaskoczeniu publiczności wszyscy lekarze paneliści zgodnie twierdzili, że farmaceutyczne wspieranie rzucania palenia ma skuteczność bliską środkom placebo. – Prowadziliśmy badania, które wprowadzały te środki na rynek, oprócz niskiej skuteczności obserwowaliśmy także działania niepożądane – mówił kardiolog.