Pracownicze Plany Kapitałowe mają nas zachęcić do dodatkowego oszczędzania na cele emerytalne. Program wystartował w poniedziałek. Jako pierwsze PPK udostępnią swoim pracownikom firmy, zatrudniające co najmniej 250 osób. Pozostałe przedsiębiorstwa będą włączane do programu stopniowo, co pół roku. Pracownicy będą odkładać w PPK co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskim zarobkami zamiast 2 proc. będą mogły odkładać mniej, minimalnie 0,5 proc. pensji. Swoją część dorzuci też państwo. Fundusz Pracy po spełnieniu określonych warunków może dopłacić oszczędzającemu 250 zł wpłaty powitalnej oraz dodatkowo 240 zł dopłaty rocznej.
Przyjrzeliśmy się PPK pod kątem wad i zalet tego programu. Okazuje się, że często to co dla jednych jest wadą, dla innych może być zaletą. Każdy więc musi sam ocenić co dla niego dobre, a co złe. Może pomoże w tym nasze zestawienie?
Wady
1. Niższe pensje. Wpłata pieniędzy do PPK przez pracownika oznaczać będzie, że jego pensja będzie nieco niższa niż dotąd. Z reguły będzie to spadek o kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Przy wyższych płacach i wyższym ich procencie odkładanym w systemie, uszczerbek na wynagrodzeniu miesięcznym może być nieco wyższy. Zwolennicy PPK wolą jednak patrzeć na to inaczej. – Tak naprawdę jest to podwyżka pensji, tylko odłożona w czasie. Bo przecież do oszczędności pracownika, dokłada się pracodawca i państwo – przekonują. Dodatkowym kosztem po stronie pracowników, będą opłaty dla instytucji finansowych, które będą zarządzały jego oszczędnościami. Nie są one wysokie – 0,6 proc. aktywów wraz z premią za wyniki.
2. Automatyczny zapis. Przymus? Do PPK zostaną zapisani wszyscy pracownicy. Z automatu. – Pracownicze Plany Kapitałowe są absolutnie dobrowolnym, prywatnym systemem – przekonywał jednak w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za wdrożenie programu PPK. - Dzięki automatycznemu zapisowi system oszczędzania, który doskonale sprawdził się w wielu krajach, upowszechni się również w Polsce. Taką mamy nadzieję - dodał. Przyznał, że ktoś może uznać automatyczny zapis za quasi dobrowolność, ale w każdym momencie pracownik może zrezygnować z udziału w tym programie. Wystarczy, że złoży w tej sprawie deklarację. - Każdy będzie miał możliwość rezygnacji z PPK, automatyczny zapis jest więc w porządku. Ma sprzyjać upowszechnieniu tego systemu – ocenił Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
3. Przymus i dodatkowe koszty dla firm. Tu dyskusji już nie ma. Inaczej niż pracownik, pracodawca nie ma wyboru – musi udostępnić swojej załodze PPK. Wyjątki są nieliczne. PPK nie będzie tworzone przez mikroprzedsiębiorców, którzy zatrudniają do 10 osób, jeśli wszyscy zrezygnują z udziału w programie. PPK nie będą też musieli uruchamiać pracodawcy, którzy prowadzą dziś w swoich firmach Pracownicze Programy Emerytalne. Ale jest kilka warunków. PPE w danej firmie muszą działać przed pojawieniem się obowiązku uruchomienia PPK (dla dużych firm przed 1 lipca 2019 r.). Ponadto, pracodawca musi odprowadzać na konto pracownika w PPE składkę w wysokości co najmniej 3,5 proc. I wreszcie w programie tym musi uczestniczyć co najmniej 25 proc. pracowników. PPK nie będą też tworzyć osoby, które prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą o ile nie zatrudniają pracowników. Tymczasem PPK (PPE zresztą też) oznacza dla firm dodatkowe koszty. Muszą się bowiem dorzucać do oszczędności pracowników. Ekonomiści policzyli, że oznaczać to będzie konieczność podniesienia funduszu płac średnio o 1,5 proc. Jeśli udział pracowników w programie będzie niski, a pracodawca będzie doń wpłacał jedynie składkę podstawową, koszt nie przekroczy 0,5 proc. Gdy większość załogi przystąpi do PPK, a składki pracodawcy będą wysokie, koszt może sięgnąć nawet blisko 3 proc. Pracodawca poniesie też koszty wyboru instytucji zarządzającej, dostosowania swoich systemów informatycznych do wymogów programu oraz obsługi uczestnictwa w nim pracowników.