Kiedy przed rokiem podsumowaliśmy inwestycje trzyletnie, akcje nie miały sobie równych. Podwojenie kapitału nie było nadzwyczajnym sukcesem. Ale już wtedy, choć trwała hossa, zwracaliśmy uwagę na możliwe schłodzenie koniunktury. Grzegorz Raupuk z firmy Analizy Online przestrzegał, że w kolejnych miesiącach popyt na akcje spadnie, a gdy sytuacja na giełdzie się pogorszy, klienci zaczną umarzać jednostki funduszy.
I tak się stało. Z funduszy odpłynęły miliardy złotych, na giełdzie zapanowała bessa. Ten, kto wtedy zdecydował się na inwestycje w akcje, ma dziś w portfelu o ponad jedną trzecią mniej pieniędzy.
Mocno zmalały też zyski z inwestycji rozpoczętych przed trzema laty. Wystarczył rok bessy, by w znacznym stopniu uszczuplić efekty wieloletniego oszczędzania. Dziś średni zysk z akcji największych spółek kupionych przed trzema laty wynosi tylko 11 proc. To niewiele więcej, niż przyniosła dobra lokata bankowa.
Oczekiwane spowolnienie w gospodarce światowej powinno nas skłonić do większego zaangażowania się na rynkach obligacji skarbowych zarówno polskich, jak i europejskich. Spadające ceny surowców powinny pomóc bankom centralnym w walce z inflacją, a to może doprowadzić do obniżki stóp procentowych. Nieco inna sytuacja jest na rynku amerykańskim. Tam analitycy oczekują, że Fed jesienią zacznie podwyższać stopy. Wpłynie to na umocnienie się dolara; tendencję taką już obserwujemy. Warto więc poszukać inwestycji nominowanych właśnie w tej walucie.
Na giełdzie ceny wielu akcji wydają się atrakcyjne. Mimo to chętnych do zakupu wciąż brakuje. Sytuacja nie poprawi się, dopóki zrażeni niepowodzeniami inwestorzy nie zaczną z powrotem kupować jednostek funduszy.