Podejmowanie decyzji inwestycyjnych jest teraz niezwykle trudne. Padają kolejne banki. Rządy USA, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Islandii pompują miliardy w system finansowy. Plan ratunkowy, jaki zaproponowała amerykańska administracja, został w pierwszej wersji odrzucony przez Kongres. Inwestorzy nie wiedzą, co robić i panicznie pozbywają się ryzykownych papierów.
Efekt jest taki, że jednodniowe spadki na giełdach są tak duże, jakich nie notowano w historii najstarszych rynków kapitałowych. I choć wszyscy powtarzają, że Polska ma niewiele wspólnego z kryzysem wywołanym krachem na rynku kredytowym w Ameryce, to obserwując ceny akcji na naszej giełdzie można dojść do zgoła odmiennych wniosków. Jak zatem skonstruować portfel inwestycyjny na kolejne pięć lat?
Chcąc zapewnić sobie godziwe zyski, powinniśmy mieć w portfelu akcje. Średnio giełdowa bessa w Polsce trwa około 1,5 roku. Teraz kursy spadają mniej więcej od roku. Można więc powoli zacząć rozglądać się za okazjami do zakupów.
Nikt nie jest jednak w stanie stwierdzić, kiedy nastąpi koniec bessy. Nie wiadomo, jak długo akcje będą tanieć. Dlatego najlepiej kupować je systematycznie, bo wtedy cena zakupu będzie uśredniona.
Przez najbliższe 10 – 12 miesięcy na inwestycje giełdowe nie powinniśmy przeznaczać więcej niż 30 – 40 proc. oszczędności. Nie wolno bowiem zapominać, że światowej gospodarce grozi recesja, co rykoszetem odbije się również na polskich spółkach.