Wieriewskij nie lubi dzielić się publicznie tajemnicą swoich sukcesów. Choć jego grupa dobrze komunikuje się z rynkiem, jej twórca raczej stroni od mediów.
Nie jest jednak tajemnicą, że miliarder łączy karierę biznesową z mandatem parlamentarzysty. W 2007 r. o swoim stosunku do polityki mówił w wywiadzie dla „Parkietu" (od tego czasu Wieriewskij nie udzielał wywiadów prasie). Na pytanie, czy polityczna kariera pomaga czy przeszkadza w prowadzeniu biznesu, odpowiedział: – Nie, nie przeszkadza. Przy tym ściśle rozgraniczam dwie rzeczy: biznes i politykę. W przyszłości nie widzę swojego miejsca w wielkiej polityce. Jednak w ostatnich wyborach (2007 r. – red.) znów kandydowałem i udało mi się dostać do parlamentu z ramienia Bloku Julii Tymoszenko. Tak czy inaczej koncentruję się na biznesie – mówił wówczas.
Dziś Wieriewskij wciąż jest w parlamencie, ale już jako deputowany Partii Regionów. Co ciekawe, jest to jego powrót w szeregi partii Janukowycza, z której odszedł w trakcie pomarańczowej rewolucji. Karierę w parlamencie zaczynał w 2002 r. w wieku 28 lat w szeregach Jedinej Ukrainy popierającej Leonida Kuczmę, ówczesnego prezydenta kraju.
Wcześniej niż w parlamencie zaczął przygodę z biznesem. Już w wieku 19 lat został zastępcą dyrektora połtawskiego oddziału państwowej firmy Chleb Ukrainy zajmującej się m.in. magazynowaniem ziarna. Dwa lata później, nie żegnając się z tą funkcją, zaczął budować fundamenty przyszłego Kernela.
Przez następnych pięć lat spółka należącą do Wieriewskiego skupowała elewatory od państwa. Złośliwi twierdzą, że w początkach kariery pomagały mu regionalne kontakty jego ojca Michaiła. W latach 1998 – 1999 r. był on szefem sztabu Aleksandra Moroza, kandydata na prezydenta z ramienia socjalistów.
Wieriewskij nie przejmuje się tymi zarzutami i skupia się na rozwoju spółki. Na tyle, że nie pojawia się na obradach parlamentu. Czas, który poświęca Kernelowi, może cieszyć inwestorów. Spółka od debiutu na GPW zdrożała o ponad 220 proc. Dwa tygodnie temu weszła do WIG20, wskaźnika skupiającego największe spółki notowane w Warszawie.
Teraz Kernel szykuje przejęcie w Rosji. Wieriewskij nie planuje pojawić się jednak ze swoimi produktami w Polsce.
Ekspansja nabiałowa
Taki zamiar ma z kolei inny wpływowy biznesmen z Ukrainy Anatolij Jurkiewicz. W grudniu wprowadził na warszawską giełdę Milkiland, producenta wyrobów mlecznych.
Spółka działa na terenie byłego ZSRR, ale szykuje się do wejścia na rynki unijne. Jurkiewicz ma nadzieję, że w 2012 r. sery produkowane przez spółkę znajdą się na półkach polskich sklepów.
Wyceniany na 1,25 mld zł Milkiland to niejedyny biznes Jurkiewicza. Należy do niego sieć supermarketów Kraj, deweloper City State, firma IT Bankomswiaz oraz wydawnictwo ekonomiczne Maksimum.
Ten 42-letni przedsiębiorca urodzony w Kazachstanie pierwsze kroki w biznesie stawiał w informatyce i telekomunikacji. Współpracował wówczas z kolegami z wojska. W latach 90. zajmował się produkcją soków, które na początku sprowadzał z Łotwy. Z czasem produkcję oddał w ręce siostry Oksany Kanarczuk, która jest właścicielką Pilsner Ukraina, importera znanego piwa.
Jurkiewicz poza biznesem zajmował się też polityką. W 1998 r. startował do parlamentu, ale bez powodzenia. Za to w latach 2005 – 2007 udało mu się zostać zastępcą gubernatora regionu kijowskiego. Twierdzi, że do polityki już nie wróci i skupi się tylko na biznesie.
Fortuna „na słodko"
Nie wszyscy ukraińscy multimilionerzy udzielali się w polityce. Stroni od niej Wiktor Iwanczyk, największy akcjonariusz Astarty, numeru jeden na rynku cukru na Ukrainie.
Jego firma była pierwszą rodem z Ukrainy notowaną na GPW. Od tego czasu upłynęło już prawie pięć lat, a wartość tej spółki wzrosła o 330 proc. Teraz pakiet Iwanczyka w Astarcie wyceniany jest na ponad 750 mln zł.
Oprócz spożywczego biznesu jest też udziałowcem kijowskiego dewelopera. W obu spółkach jego wspólnikiem jest Rosjanin Walerij Korotkow, z którym Iwanczyk aktywnie współpracuje od 2003 r.
Wcześniej prezes spółki działał w pojedynkę. Zaczynał na początku lat 90. od handlu wymiennego. Z Rosji sprowadzał olej napędowy do kołchozów, a w zamian wysyłał cukier. Dopiero w 1999 r. kupił pierwszą cukrownię.
W ciągu kilku lat firma weszła do pierwszej piątki producentów cukru. Teraz jest już liderem.
Imperium Iwanczyka oparte jest nie tylko na słodkim towarze. Astarta to również największy producent mleka na Ukrainie. W marcu firma weszła w strategiczny sojusz z firmą Danone, największym na świecie producentem przetworów z mleka, a jej władze zapowiadają, że jeszcze zaskoczą rynek.
Pewne jest jedno – skupi się na ukraińskim rynku. Prowadzenie biznesu w Polsce, choć regularnie odwiedza Warszawę, na razie nie znajduje się w planach Iwanczyka.
Po polskie leki
Tym z kolei interesuje się Konstantin Żewago nazywany najmłodszym miliarderem w Europie (36 lat). Jego majątek wyceniany jest teraz na 2,4 mld dol.
Na jego celowniku znalazła się prywatyzowana Polfa Warszawa. W gronie pretendentów do przejęcia tej spółki jest Arterium Corporation, ukraińska grupa farmaceutyczna kontrolowana przez Żewago.
Razem z Ukraińcami o rękę Polfy konkurują jeszcze cztery spółki. Władze Arterium zaznaczają, że są bardzo zainteresowane wprowadzeniem spółki na GPW po przejęciu polskiej firmy. Pod uwagę brane jest też wejście na giełdę w momencie, gdy nie uda się kupić Polfy.
Inwestorom z warszawskiej giełdy Żewago może być już znany. Jest bowiem dyrektorem niewykonawczym w węglowym holdingu New World Resources notowanym w Warszawie. To właśnie ten koncern starał się przejąć w ubiegłym roku jedyną polską giełdową kopalnię Bogdankę.
Żewago pojawił się w NWR po tym, gdy ten próbował kupić ponad 20-proc. pakiet Ferrexpo, producenta rudy żelaza należącego do młodego miliardera. Czeski koncern wciąż rozgląda się za aktywami na Ukrainie, więc ceni sobie wsparcie człowieka, który ma rozległe wpływy biznesowe i polityczne nad Dnieprem.
W skład imperium krezusa wchodzą bowiem spółki z różnych branż. Jego holding Finanse i Kredit zarządza m.in. bankiem o tej samej nazwie, ubezpieczycielem Omega, portem w Odessie czy producentem ciężarówek AwtoKrazem.
Jak przystało na prawdziwego magnata, Żewago ma też własny klub piłkarski – Worskla. Nie jest to tuz ukraińskiego futbolu, ale w 2009 r. jego piłkarze pokonali faworyzowany Szachtar Donieck, kontrolowany przez Rinata Achmetowa, w finałowej walce o Puchar Ukrainy.
Oprócz biznesu i sportu w karierze Żewago jest też miejsce na politykę. W ławach parlamentu zasiada od 1998 r. Teraz reprezentuje Blok Julii Tymoszenko.
Wiele osób pyta, jak w tak młodym wieku udało mu się tyle osiągnąć, zwłaszcza że o początkach jego kariery w biznesie wiadomo niewiele. Jednak on sam pytania te pozostawia bez odpowiedzi.
Żewago wywodzi się z wioski w regionie magadańskim położonym na rosyjskim wybrzeżu Oceanu Spokojnego. Jego rodzina przeniosła się potem na Zaporoże.
Na studia przyjechał do Kijowa i już na drugim roku został dyrektorem finansowym korporacji Finanse i Kredit. Krążą pogłoski, że pomagał mu ojciec jego kolegi. Są też wersje, że stał za nim jego brat Oleg zasiadający wówczas w radzie nadzorczej Finanse i Kredit.
Oficjalnie żadna z tych wersji nie została potwierdzona. Jedno jest pewne – biznes na Wschodzie pozwala na wiele.