Historia powstania euro i strefy euro

Pomysłodawcy wspólnej waluty wiedzieli, że jeden pieniądz bez wspólnej polityki gospodarczej nie ma sensu. Zdecydowano się jednak na ryzykowny eksperyment w nadziei, że stopniowo kraje będą się bardziej integrować

Publikacja: 24.11.2011 00:19

Projekt unii gospodarczo-walutowej przygotowała pod koniec lat 80. komisja Jacques’a Delorsa (z praw

Projekt unii gospodarczo-walutowej przygotowała pod koniec lat 80. komisja Jacques’a Delorsa (z prawej podczas spotkania w EBOiR w 1992 r.). Niechętny powstaniu wspólnej waluty był premier Wielkiej Brytanii John Major (z lewej)

Foto: Archiwum, Anna Brzezińska AB Anna Brzezińska

Wspólna waluta bez wspólnej polityki gospodarczej, przy ewidentnej nierównowadze makroekonomicznej między członkami związku i stale łamanych kryteriach stabilności, od początku nosiła w sobie zalążek kryzysu. W pełni słabość pomysłu została obnażona podczas obecnego kryzysu w strefie euro.

Pomysł unii gospodarczo-walutowej pojawił się już w latach 70. Jednak kryzys naftowy zniweczył te plany. Potem robiono przymiarki do nowej konstrukcji w formie europejskiego systemu walutowego. Zakładano, że waluty narodowe mogą się wahać w określonych przedziałach i dopiero po ich przekroczeniu banki centralne dokonywały interwencji. Rozwiązania te miały wady (dwie fale kryzysowe w latach 80. i 90.). Niektóre waluty były wypychane z systemów.

Od początku sprzeczność

Równolegle pracowano nad ideą ścisłej unii gospodarczo-walutowej. Jej projekt na zlecenie przywódców UE w 1989 roku przygotowała Komisja Delorsa. W skład komisji wchodzili szefowie banków centralnych państw UE. Pracami kierował Jacques Delors, ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej. Ostateczna decyzja o stworzeniu unii gospodarczo-walutowej i etapach dochodzenia do wspólnego pieniądza zapadła na szczycie w Maastricht w 1992 roku.

Delors w swoich pamiętnikach opisuje wątpliwości uczestników tej historycznej zmiany. Podkreśla, jak ważna od początku była dyskusja o unii gospodarczej, ale potem politycy odsunęli ten wątek na bok.

– Wszystkie nasze spotkania dotyczyły i unii gospodarczej, i unii walutowej. Warto jednak zaznaczyć, że więcej wysiłku poświęciliśmy unii gospodarczej. Stąd moja obecna krytyka systemu, który nie działa, bo jest oparty na jednej nodze – unii walutowej. A unia gospodarcza pozostaje życzeniem – mówił Jacques Delors w 2003 roku.

Słabość ta była widoczna już w momencie tworzenia euro. – Jeden pieniądz, wiele narodowych polityk gospodarczych; tkwi w tym ogromna sprzeczność – pisał w październiku 1995 roku komentator dziennika „Le Monde".

Miesiąc później unijni przywódcy ostatecznie potwierdzili, że nowa waluta pod nazwą euro zostanie powołana do istnienia 1 stycznia 1999 roku.

Cena zjednoczenia Niemiec

Głównym blokującym powstanie wspólnej waluty była Wielka Brytania. Najpierw oponowała Margaret Thatcher. Kolejny premier John Major zaproponował stworzenie tzw. twardego ECU. Miała to być waluta dodatkowa, równoległa do istniejących w UE, a nie zastępująca ich. Dla wszystkich było wtedy jasne, że propozycja ma służyć opóźnianiu procesu integracji walutowej. John Major argumentował też, tak jak dziś David Cameron, że euro to tworzenie dwóch osobnych unii.

Tworzenie euro budziło też wiele wątpliwości w Niemczech. Ale Helmut Kohl podpisał się pod tym pomysłem, bo była to cena wystawiona (głównie przez Francję) za zjednoczenie Niemiec. Dla reszty Unii Europejskiej powstanie zjednoczonego państwa, z dominującą marką niemiecką, o której kursie miał decydować tylko niemiecki bank centralny, było nie do przyjęcia.

Kohl musiał się więc zgodzić na wspólną walutę, ale postawił warunki. Europejski Bank Centralny miał być skonstruowany na wzór Bundesbanku, z jasnym celem utrzymywania stabilności pieniądza. Na jego siedzibę wybrano Frankfurt, mimo ogromnych oporów Wielkiej Brytanii, która bała się stworzenia centrum finansowego konkurencyjnego wobec londyńskiego City.

Dziurawe kryteria

Pomysłem niemieckim był pakt stabilności, a więc fiskalne kryteria wejścia do strefy euro i sankcje za ich nieprzestrzeganie. W toku negocjacji, pod wpływem Francji, pakt stabilności zamieniono na pakt stabilności i wzrostu. Dopisano zdania, że wspólna waluta ma też służyć wzrostowi gospodarczemu.

Jako ciekawostkę warto przypomnieć, że gdy 1 stycznia 1999 roku powstawała strefa euro, tylko trzy państwa wypełniały kryteria fiskalne: Francja, Finlandia, Luksemburg. Osiem pozostałych, w tym Niemcy, miały dług publiczny powyżej 60 proc. PKB.

Jacques Delors postulował, aby oprócz pięciu kryteriów monetarnych i fiskalnych pojawiły się też kryteria dotyczące bezrobocia wśród młodych i bezrobocia długoterminowego. Do tego pomysłu podejrzliwie odniosły się Niemcy i Holandia, ale ostatecznie storpedowała go Hiszpania, powołując się na różne metody liczenia bezrobocia. Ze swoim wciąż wysokim wskaźnikiem osób poszukujących pracy kraj ten nie miałby szans na przyjęcie wspólnej waluty. Delors słusznie zakładał, że kryzys i nierównowaga w strefie euro mogą być nie tylko skutkiem deficytów fiskalnych, ale również złej struktury rynku pracy.

Mechanizm antykryzysowy

Komisja Delorsa przewidziała stworzenie mechanizmu pomocowego, który miał być uruchamiany w sytuacji nierównowagi między krajami członkowskimi.

– Jeśli kraj miałby trudności, gdyby doszło do asymetrii w sytuacji gospodarczej poszczególnych państw, to unia gospodarczo-walutowa, uzupełniając wysiłki narodowe, mogłaby użyć tego instrumentu, aby pomóc krajowi w odnalezieniu konwergencji i symetrii – wspominał Delors.

Propozycję odrzucono. Dopiero po zapaści Grecji w maju 2010 roku naprędce stworzono Europejski Fundusz Stabilności Finansowej.

Również po latach, w wyniku kryzysu, powrócił inny pomysł Delorsa: automatyczne sankcje za łamanie kryteriów paktu stabilności i wzrostu. Komisja Europejska już wtedy proponowała, aby kary były automatyczne. Ale zwyciężyła koncepcja, że decyzję powinna podejmować Rada UE, czyli ministrowie finansów, w głosowaniu większościowym.

Jak brzemienne w skutkach było przyjęcie tej koncepcji, okazało się w 2003 roku. Francja i Niemcy, mimo uporczywego przekraczania wielkości deficytu budżetowego (powyżej 3 proc. PKB), uniknęły kary. Potem przeforsowały złagodzenie kryteriów paktu, co zdaniem wielu obserwatorów przyczyniło się do wybuchu kryzysu w strefie euro.

Korzystałam z książek: Jacques Delors „Memoirs" (Plon, 2004), Jan Werts „The European Council" (John Harper Publishing, 2008), Andre Gauthier „La construction europeenne" (Breal, 2000)

Wspólna waluta bez wspólnej polityki gospodarczej, przy ewidentnej nierównowadze makroekonomicznej między członkami związku i stale łamanych kryteriach stabilności, od początku nosiła w sobie zalążek kryzysu. W pełni słabość pomysłu została obnażona podczas obecnego kryzysu w strefie euro.

Pomysł unii gospodarczo-walutowej pojawił się już w latach 70. Jednak kryzys naftowy zniweczył te plany. Potem robiono przymiarki do nowej konstrukcji w formie europejskiego systemu walutowego. Zakładano, że waluty narodowe mogą się wahać w określonych przedziałach i dopiero po ich przekroczeniu banki centralne dokonywały interwencji. Rozwiązania te miały wady (dwie fale kryzysowe w latach 80. i 90.). Niektóre waluty były wypychane z systemów.

Pozostało 87% artykułu
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Ekonomia
Polska prezydencja to szansa, by zostać usłyszanym
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni