Cały czas, na całej długości rzeki (a więc w województwach: śląskim, opolskim, dolnośląskim, lubuskim i zachodniopomorskim) dokonuje się także poboru próbek wód, jak i obserwacji za pomocą dronów, które prowadzą 24 godziny na dobę specjaliści z Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ. Ale zdaniem służb to „musztarda po obiedzie”. – Czas, jaki upłynął od momentu, gdy zaobserwowano masowe śnięcie ryb, do teraz, praktycznie zatarł ślady ewentualnego przestępstwa, które moglibyśmy odkryć, gdyby sprawie nadano odpowiedni priorytet. A tak, nawet gdyby firma miała awarię, już dawno ją naprawiła. A woda w rzece nie stoi w miejscu – utyskuje jeden z funkcjonariuszy. To także powód, dla którego tak trudno dziś ustalić, co zatruło ryby.
Dlatego gen. Jarosław Szymczyk, szef polskiej policji, zdecydował się na wyznaczenie aż miliona złotych nagrody dla osoby, która wskaże sprawcę lub poda informacje, które pozwolą służbom ustalić truciciela.
Stanowiska stracili szefowie Wód Polskich i Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Śledztwo w sprawie masowego śnięcia ryb i zanieczyszczenia Odry wszczęła Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. – To ważne, bo w razie podejrzeń tylko ona może wystawić nakaz przeszukania w firmie czy zabezpieczenia dokumentów – wskazuje nam jeden ze śledczych zaangażowanych w sprawę. Zdaniem WIOŚ we Wrocławiu zanieczyszczenie wody i śnięte ryby w Odrze występowały od jazu Lipki, co wskazuje, że źródła zanieczyszczenia należy identyfikować na wcześniejszych odcinkach Odry, czyli przed granicą województwa dolnośląskiego. A więc nie w Oławie, którą początkowo podejrzewano o zanieczyszczenie, bo tam odkryto tony śniętych ryb. Jednak dziś wszystko wskazuje na to, że to efekt działania śluzy (przepływ wody w tym kanale jest w znacznym stopniu ograniczony, a woda tam praktycznie stoi). W kanale więc mogły się zatrzymać śnięte ryby występujące w samej Odrze, a także mogło zachodzić lokalne ich śnięcie w wyniku ograniczonego przepływu wody i zatrzymania zanieczyszczeń napływających od strony śluzy Lipki.
Niemiecki minister: Była rtęć w próbce z Odry, ale to nie ona spowodowała śmierć ryb
Axel Vogel, minister rolnictwa, klimatu i środowiska Brandenburgii potwierdził na konferencji prasowej, że przekazał Elżbiecie Polak, marszałek województwa lubuskiego informację o wysokim stężeniu rtęci, jakie wykazało badanie próbki wody z Odry. Zastrzegł jednocześnie, że rtęć „na pewno nie była przyczyną śnięcia ryb w tak krótkim czasie”.
Kiedy przez Polskę przetoczyła się fala krytyki wobec bezczynności służb środowiskowych podległych rządowi, premier w ubiegłym tygodniu zażądał pełnych raportów dotyczących wszystkich przypadków podobnych zdarzeń w tym roku i reakcji służb. A do serii zanieczyszczeń oraz masowego pomoru ryb na Kanale Gliwickim – Śluza Łabędy (kanał łączy się z Odrą) dochodziło od marca, a także w kwietniu i ponownie w lipcu.