Resort edukacji przygląda się organizacji roku szkolnego. Urzędnicy się zastanawiają, w jaki sposób rozłożyć okresy wolne od dydaktyki, by osiągnąć lepszą równowagę między nauką a odpoczynkiem. Chodzi o to, że np. w tym roku pierwsza tura ferii zimowych rozpoczyna się już 20 stycznia (w województwach kujawsko-pomorskim, lubuskim, małopolskim, świętokrzyskim i wielkopolskim), podczas gdy wiele dzieci wróciło do szkoły po świątecznej przerwie dopiero 7 stycznia. Czyli w styczniu będą mieć zaledwie dziewięć dni nauki. A potem będą pracować bez przerwy aż do Wielkanocy, która w tym roku wypada dopiero 20 kwietnia.
– Na pewno nad organizacją roku szkolnego trzeba się zastanowić. Do MEN trafia w tej sprawie wiele postulatów, jest to jedna z sześciu–siedmiu najczęściej zgłaszanych przez rodziców spraw – mówi w podcaście „Szkoła na nowo” wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz. Dodaje też, że możliwość częstszego odpoczynku byłaby dobra dla dzieci.
MEN się przygląda, ale żadne prace w resorcie nie są jeszcze prowadzone
Wiceszefowa resortu zastrzegła jednak, że na razie w ministerstwie nie toczą się w tej sprawie żadne prace. – Na razie się przyglądamy. Ewentualna zmiana organizacji roku szkolnego musiałaby być poprzedzona dużymi konsultacjami społecznymi, bo to przecież nie tylko dotknie szkoły, ale także rodziców, którzy będą musieli inaczej zaplanować swoje urlopy. Wypowiedzieć powinna się także branża turystyczna, bo to wiąże się z innym harmonogramem wyjazdów dzieci – mówi Piechna-Więckiewicz w podcaście „Rzeczpospolitej”.
Zmiana organizacji roku szkolnego wzbudza w Polsce wiele emocji. Obecnie zdecydowano, że ferie zimowe będą odbywały się nie w czterech turach, ale w trzech. Odczytano to jako skrócenie ferii, choć każdy uczeń będzie miał tyle samo wolnego co do tej pory – dwa tygodnie. I wywołało to sporą dyskusję.