To miał być historyczny szczyt i takim się okazał: Unia Europejska otworzy negocjacje akcesyjne z Ukrainą i Mołdawią i oferuje status kandydata, czyli jeden krok przed negocjacjami, Gruzji. Viktor Orban, który od kilku tygodni sygnalizował swój opór wobec oferty dla Ukrainy ostatecznie, zgodnie z oczekiwaniami, ustąpił. Orban jest najbardziej doświadczonym przywódcą w Radzie Europejskiej. Często w przeszłości groził wetem, ale ostatecznie nigdy nie doprowadził do sytuacji, w której byłby jedyny przeciw całej Unii. Co natomiast było zaskakujące to fakt, że ustępstwo przyszło tak szybko — spodziewano się dyskusji na ten temat przynajmniej do późnej nocy w czwartek, a może nawet przeciągnięcia debat do weekendu. Precedensem była także forma podjęcia tej decyzji. Orban nie zmienił zdania, ale w kluczowym momencie — gdy Rada Europejska jednomyślnie podejmowała decyzję — wyszedł po prostu z sali. Zdaniem cytowanego przez media węgierskiego dyplomaty, miał to być pomysł niemieckiego kanclerza Olafa Scholza. W nagraniu umieszczonym na platformie X Orban podkreślił, że w obecnych warunkach uważa tę decyzję za kompletnie bezsensowną, irracjonalną i niewłaściwą. — Z drugiej strony nalegało na to 26 innych państw. Uznaliśmy więc, że pozwolimy im na to, ale nie będzie w tej decyzji uczestniczyć — powiedział Orban
Czytaj więcej
Mimo sprzeciwu Węgier Rada Europejska podjęła decyzję o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z władzami Ukrainy i Mołdawii. Viktor Orbán opuścił salę obrad, aby umożliwić jednomyślną decyzję.
Trwają natomiast cały czas rozmowy w sprawie nowelizacji unijnego budżetu na lata 2021-27, czego elementem jest pakiet wsparcia dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro na najbliższe cztery lata. Tutaj Węgry też zgłaszały weto. Można je ominąć poprzez zawarcie porozumienia w gronie 26 państw, jako umowy międzyrządowej. Można też odłożyć tę decyzję, żeby nie psuć nastroju radości po ogłoszeniu zielonego światła dla negocjacji akcesyjnych. Teoretycznie bowiem, krótkoterminowa pomoc dla Ukrainy jest możliwa bez tego, tyle że Bruksela chciała stabilnego wsparcia dla Kijowa.
Faktyczne negocjacje w późniejszym terminie
Faktyczne otwarcie negocjacji akcesyjnych nastąpi w późniejszym terminie, bo Komisja Europejska czeka jeszcze aż Ukraina, ale także Mołdawia, wypełnią do końca postawione im półtora roku temu warunki. Wcześniej KE proponowała, żeby nastąpiło to w marcu 2024 roku. Same negocjacje mogą potrwać wiele lat. Wszystko zależy od tempa, w jakim Ukraina będzie się zbliżała do unijnych standardów. Bruksela już obiecała, że będzie jej w tym aktywnie pomagać.
Dla wszystkich, poza Orbanem, przywódców państw UE poparcie dla Ukrainy jest niepodważalnym priorytetem. Podkreślali, że tego potrzebuje nie tylko Ukraina, żeby mogła przetrwać wojnę z Rosją. Ale też UE, żeby bronić się przed rosyjskim zagrożeniem. — W grę wchodzi nasze bezpieczeństwo i nasza wiarygodność — powiedział przed wejściem na szczyt Petteri Orpo, premier Finlandii. — Jak pokażemy brak jedności, to wykorzystają to ci, którzy chcą nam zagrozić. To będzie miało skutki dla bezpieczeństwa naszego kontynentu — mówił Alexander De Croo, premier Belgii.