Nord Stream 2 jest na dobre martwy czy może jeszcze ożyć?
Jest martwy. Bo nawet, co niezwykle mało prawdopodobne, gdyby Rosja przekształciła się w demokrację, to Niemcy i tak zmniejszają teraz do zera import nośników energii z Rosji. W przypadku ropy idzie to bardzo szybko, jeszcze w tym roku proces ten się skończy. Gdy chodzi o gaz, zajmie to jakieś dwa lata. O naszej determinacji niech świadczy to, że wywodzący się z Zielonych minister gospodarki stawia teraz na tymczasową reaktywację elektrowni węglowych, bo dzisiaj dla Niemiec bezpieczeństwo stanowi jeszcze większy priorytet niż zmiany klimatu.
Prezydent Steinmeier był jednak najbliższym współpracownikiem kanclerza Schrödera w forsowaniu strategii pogłębiania zależności od Rosji. Czy tak poważny błąd nie powinien skutkować jego dymisją? Czy samo przyznanie się do błędu wystarczy?
Ależ deklaracja Steinmeiera była niezwykle odważna. Ile jest głów państw, które przyznały się do własnego błędu? Steinmeier tej polityki nie prowadził zresztą sam. Polityczna i gospodarcza współpraca z Moskwą, aby utrzymać pokój, to był główny nurt myślenia niemieckiego od mojego dzieciństwa. Dopiero dziś jesteśmy świadkami zmiany tej polityki o 180 stopni.
W tych dniach decydują się losy Donbasu, niedługo Ukraina może też zostać odcięta od morza. A jednak Niemcy dostarczają jej niepomiernie mniej broni niż Ameryka, Wielka Brytania czy Polska. Dlaczego?
Dla naszej postawy istnieją przynajmniej dwie przyczyny. Mszczą się lata oszczędności, przez które magazyny Bundeswehry są dziś puste. Kanclerz Scholz chce to zmienić, przeznaczył na ten cel 100 mld euro. Ale to długi proces. No i jest aspekt polityczny. Dla Polski wojskowe wsparcie dla Ukrainy to rzecz naturalna. U nas SPD i Zieloni jeszcze we wrześniu wykluczali eksport broni do stref objętych wojną. Dziś to zostało oczywiście wykreślone, ale taka zmiana sposobu myślenie w społeczeństwie zajmuje czas.
„Die Welt” pisał, że w czasie niedawnej wizyty w Kijowie kanclerz Scholz przekonywał prezydenta Zełenskiego do pokoju kosztem ustępstw terytorialnych wobec Rosji. To prawda?
Nie.
To jak według Niemiec miałby wyglądać pokój?
Jego kształt zależy wyłącznie od władz Ukrainy. Niemcy nie mają żadnego mandatu, aby się w tej sprawie działać bez Ukrainy.
To po co kanclerz Scholz dzwoni do Putina?
Utrzymywanie dialogu zasadniczo ma sens. Choćby dlatego, że Putin porusza się w bardzo wąskim kręgu doradców i nie ma dostępu do informacji o prawdziwym stanie wojny.
Kanclerz mu je przekazuje?
Nie wiem, co dokładnie mówi, ale z pewnością daje mu to taką możliwość.
Za chwilę szczyt sojuszu atlantyckiego w Madrycie. Niemcy czują się wciąż związane zapisami Aktu Stanowiącego Rosja–NATO o ograniczeniu sił alianckich na flance wschodniej?
W tym dokumencie zapisano, że owe limity obowiązują w ówczesnych uwarunkowaniach sytuacji bezpieczeństwa. A te rzecz jasna się radykalnie zmieniły i dziś tamte ograniczenia już nie obowiązują. Kanclerz Scholz jako pierwszy wyciągnął z tego konkretne wnioski, wskazując na Litwie, że batalion NATO pod dowództwem Niemiec musi zostać zwiększony do struktur brygady.
Bundeswehra mogłaby też stacjonować w Polsce?
Gdyby Polska o to wystąpiła, prawdopodobnie podeszlibyśmy do tego postulatu przychylnie. Jednak na razie Polska raczej zdaje się przede wszystkim stawiać na dwustronne porozumienie z USA. A tutaj publicznie stawia się pytanie, czy Niemcy się zbroją przeciw Rosji czy Polsce?
W niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk wskazał, że gdyby kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy nie zablokowali w 2008 r. planu przystąpienia Ukrainy do NATO, wszystko potoczyłoby się inaczej.
Bardzo trudno to rozstrzygnąć. A może Rosja uznałaby to za prowokację i rozpoczęła inwazję dużo wcześniej? NATO wybrało wówczas drogę pośrodku, nie mówiąc Ukrainie ani tak, ani nie.
Ukraina będzie za dziesięć lat w Unii?
Ursula von der Leyen słusznie wskazuje, że to zależy przede wszystkim od kraju, który się o to stara. Słowacji udało się to osiągnąć ledwie pięć lat po uzyskaniu statusu kandydata, Turcja 23 lata później wciąż jest od tego daleko.
Polscy poddostawcy bardzo skorzystali na ekspansji eksportowej Niemiec po części napędzanej tanią rosyjską energią, ale i też podbojem rynku Chin. To się skończyło. Co dalej z polsko-niemiecką współpracą gospodarczą?
Skrócenie łańcuchów dostaw stwarza nowe możliwości inwestycji niemieckich w Polsce, o ile jednak wątpliwości w sprawie rządów prawa się nie pogłębią. Niemiecki biznes wciąż się nas o to pyta.