Polska żołnierzy do Ukrainy nie wyśle. Tak stwierdził premier Donald Tusk po szczycie, który zgromadził w czwartek w Paryżu przedstawicieli 33 państw. Jak przyznają „Rz” polskie źródła dyplomatyczne, to powoduje, że rola naszego kraju w ratowaniu ukraińskiej suwerenności schodzi na dalszy plan. Sprawę przejmują w swoje ręce Emmanuel Macron i Keir Starmer. Przywódcy ci uzgodnili, że w najbliższym czasie do Kijowa polecą szefowie sztabów generalnych obu krajów. Ustalą tam, jak duża powinna być misja wojskowa, w jakich miejscach rozlokowana i jakim sprzętem wsparta.
Macron podkreślił jednak, że nie będzie to ani siła rozjemcza, ani struktura powołana do kontrolowania przestrzegania ewentualnego zawieszenia broni. Nie zostanie także wysłana, dopóki Moskwa i Kijów nie zawrą pokoju. Do tego zaś, zdaniem francuskiego prezydenta, daleko.
Czytaj więcej
Podczas paryskiego szczytu, w którym uczestniczyli przywódcy 31 państw, podkreślono wspólną wolę...
– Ukraińcy bardzo odważnie zgodzili się na bezwarunkowe wstrzymanie działań wojennych na 30 dni. Rosja to odrzuciła, mnożąc warunki zawieszenia broni i jednocześnie intensyfikując bombardowania. Jeśli prezydent Trump uzna, że został w ten sposób oszukany przez Moskwę, będzie musiał wyciągnąć z tego wnioski. Ma wielkie możliwości ukarania Rosji – oświadczył francuski przywódca.
Najważniejszym elementem gwarancji dla Ukrainy jest utrzymanie przez nią silnej armii. Europa w tym pomoże
Na razie nie wymieniono z nazwy krajów, które poza Francją i Wielką Brytanią byłyby gotowe wziąć udział w misji wojskowej w Ukrainie gwarantującej zachowanie suwerenności naszego wschodniego sąsiada. Jednak jak podkreślił Macron, najważniejszym elementem, który zapewni niepodległość ukraińskiego państwa, będzie utrzymanie i rozwój własnych sił zbrojnych. Tu wsparcie „koalicji chętnych” zostało rozpisane na dwa etapy. Po pierwsze, uzgodniono doraźne wsparcie dla Kijowa. Francja zapowiedziała przekazanie sprzętu wojskowego o wartości 2 mld euro. Dodatkowe środki dla Ukraińców ogłosili też w Paryżu Szwedzi, Niemcy i Norwegowie. Priorytetem ma tu być wypełnienie luki, gdy idzie o amunicję, obronę przeciwlotniczą oraz systemy artyleryjskie.