Występuje pan w imieniu trzech podziemnych wydawców – opozycjonistów z lat stanu wojennego, o zwrot równowartości mienia zabranego bezprawnym działaniem ówczesnego reżimu. Dlaczego dopiero teraz?
Dlatego że dopiero teraz stało się to możliwe. Według dzisiejszych realiów możemy powiedzieć, że stworzyli oni w stanie wojennym spółkę cywilną prowadzącą przedsiębiorstwo wydawnicze, które zostało nielegalnie zlikwidowane przez Służbę Bezpieczeństwa. Poszkodowani nie dysponowali jednak na początku lat 90. (po upadku PRL) materialnymi dowodami. Światełko w tunelu pojawiło się z chwilą uchwalenia ustawy o IPN w 1998 r. Jednak stworzenie I uruchomienie jego archiwów zajęło wiele lat. I wreszcie okazało się, że poszkodowani mieli dostęp wyłącznie do akt ich dotyczących, a tam tych informacji było niewiele.
Czytaj więcej
40 lat po grudniowej nocy trzech podziemnych wydawców występuje do rządu RP o przyznanie rekompensaty za zagrabione im wtedy drukarskie mienie i książki.
Co się więc zmieniło ?
Okazało się, że dowody materialne (dokumenty) znajdują się w aktach innych osób pracujących w tym samym wydawnictwie – wtedy zatrzymanych. Dopiero w tym roku weszliśmy w ich posiadanie, stosując w pełni legalny, ale sprytny trik, który nam to umożliwił. Nadto proszę pamiętać, że te osoby przeszły gehennę lat 80. ubiegłego wieku, a jako skromne i ideowe, a przez to nieroszczeniowe, byli latami zdezorientowani oraz bezradni. Szczęśliwie nadszedł wreszcie dobry moment.