Łona i Weber w jednym z moich ulubionych utworów „Co tam, mordo?” rapują: „Co poradzić, gdy ponure mnie tu wjeżdża saudade”. To pewien rodzaj melancholii właściwy kulturze Portugalii, ale także hiszpańskiej Galicji. „Rodzaj nostalgii związanej z silną waloryzacją przeszłości, kontemplacją przemijania i piękna rozkładu, odbieranej z subtelną dumą i radością, w sposób pozytywny”, definiuje internetowa encyklopedia. To coś jak kurz, który unosi się w tlącym jeszcze powietrzu schyłkowym latem. Nic więc dziwnego, że szczecińscy raperzy opiewają go w rytmie samby.
Ale jeśli istnieje coś takiego jak „polska dusza”, to galicyjskie „saudade” pasuje jak ulał i do naszej Galicji – Wschodniej. I świetnie, bardzo czule sportretował je właśnie Jesse Eisenberg – reżyser i scenarzysta filmu „Prawdziwy ból”.
„Prawdziwy ból” Jesse’ego Eisenberga: Polska bez kompleksów
David i Benji (Eisenberg i Kieran Culkin) to kuzyni. Ich babcia przeżyła Zagładę i wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. W testamencie zapisała mężczyznom pieniądze na wycieczkę do Polski. Odłączają się od zorganizowanej grupy i stają wreszcie u drzwi jej domu. Jeden z bohaterów jest poukładany, drugi zupełnie pogubiony. Wcześniej oddaleni, teraz próbują się zrozumieć.
Czytaj więcej
Co jest „naprawdę warte poświęceń po powstańczym dziele”, kiedy walka skończona? Zadać mogli sobie to pytanie Polacy pod koniec XIX wieku. W roku 1918 i 1989. O to samo mogą zapytać dziś.
Amerykańscy Żydzi przyjeżdżają do Polski poszukiwać korzeni? Byłam sceptyczna. Spodziewałam się tego co zawsze: stereotypy, szarzyzna i nic nowego. A okazało się, że to jeden z tych filmów, który przypomina, za co kocha się kino. I Polskę. Widziana oczyma Amerykanów zachwyca: zielona, sentymentalna, sfilmowana przy pomocy palety barw ciepłych. Wypełnione architekturą kadry, muzyka Chopina. Ale żadnego kiczu i epatowania bólem, który ma zresztą różne wymiary. Jest jak u Leopolda Staffa, który w „Przedśpiewie” pisał: „I pochwalam tajń życia w pieśni i w milczeniu / Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu”.