Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej: Chcemy leczyć ludzi, nie papiery

Żyjemy krócej niż ludzie z Europy Zachodniej, mamy gorszy dostęp do leczenia, mniej pieniędzy na system ochrony zdrowia. System się zawalił, ale wszyscy się do tego przyzwyczaili – mówi Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.

Publikacja: 25.02.2025 05:01

„Dzisiaj głównym czynnikiem, który powoduje wypalenie zawodowe lekarzy, jest system, do którego traf

Łukasz Jankowski, prezes NIL

„Dzisiaj głównym czynnikiem, który powoduje wypalenie zawodowe lekarzy, jest system, do którego trafiamy”

Foto: Rzeczpospolita

11 863,49 zł to kwota minimalnego wynagrodzenia dla lekarzy specjalistów na etacie, która zgodnie z tzw. ustawą podwyżkową będzie obowiązywać od 1 lipca 2025 roku. To dużo czy mało?

Takie liczby zawsze rozpalają opinię publiczną. Wszyscy skupiają się na tym, jak dużo lub jak mało zarabiają lekarze. Zacząłbym od tego, że chcielibyśmy już skończyć dyskusję o ich wynagrodzeniach. Dzisiaj, jeżeli ktoś myśli o tym, dlaczego lekarze protestują, dlaczego lekarze walczą o system ochrony zdrowia, to na pierwszym miejscu niestety pojawiają się te wynagrodzenia, a tak już po prostu nie jest. Kwota minimalnego wynagrodzenia dotyczy dzisiaj 15 proc. lekarzy. Pozostała grupa, 85 proc. lekarzy specjalistów, to lekarze na kontraktach, którzy wystawiają faktury na kwoty wyższe niż płaca minimalna.

Z ankiety przeprowadzonej przez Naczelną Izbę Lekarską wśród lekarzy specjalistów wynika, że 61 proc. medyków jest przeciwnych całkowitej likwidacji kontraktów. Kto i dlaczego ma z tym problem?

Kontrakt to było rozwiązanie, na które wypychano lekarzy. Jeszcze dziesięć lat temu w wielu miejscach byliśmy zachęcani do tego, by się samemu rozliczać. Czasami to było dobre, bo kontrakt zadaniowy pozwalał gratyfikować lekarza za każdą procedurę, a więc miał funkcję motywacyjną. Ale też niedobre, bo firma może pracować, ile tylko chce. I słyszeliśmy o lekarzach, którzy dyżurowali kilka dób z rzędu i mówili „ja jestem firmą, a nie etatowcem, więc mnie ten czas pracy nie obowiązuje”. Blaski i cienie tej formy doprowadziły do tego, że apelujemy do Ministerstwa Zdrowia o zmianę i stworzenie kontrakto-etatu, czyli specyficznej formy dla systemu ochrony zdrowia.

Czytaj więcej

„Nie wprowadzamy limitów”. NFZ tłumaczy zmiany w rozliczeniach z przychodniami

Na czy miałby polegać taki kontrakto-etat?

Przede wszystkim chcielibyśmy, żeby lekarze, którzy dzisiaj w większości są firmami i pracują jako jednoosobowe działalności, byli objęci pełnym zabezpieczeniem socjalnym takim jak na etacie. Z drugiej strony chcielibyśmy mieć elastyczność, którą zapewnia nam kontrakt, również w wykonywaniu procedur. Chcielibyśmy, żeby uregulowano kwestię dyżurów medycznych, i wreszcie, żeby lekarz miał motywację do tego, żeby wykonać jak najwięcej procedur, bo pacjenci na tym korzystają.

Podczas prezentacji wyników raportu NIL wskazał pan, że system zawaliłby się, gdyby zlikwidować kontrakty. Dlaczego?

Ci, którzy dyżurują dziś w kilku szpitalach, przestaliby to robić i zawaliłyby się grafiki dyżurowe. Kolejki lawinowo by urosły, dlatego że dzisiaj lekarze premiowani od procedury wykonują tych procedur dużo. Na etacie, nie mając takiego motywatora, nie poświęcaliby swojego czasu w nadgodzinach czy nawet w godzinach nocnych, żeby te procedury wyrabiać. Zabrakłoby lekarzy wszędzie tam, gdzie pracujemy na więcej niż jeden etat, a z danych związku zawodowego lekarzy wynika, że lekarze średnio pracują na dwóch etatach. Jeżeliby to zmniejszyć, to niestety system by się zawalił.

W covidzie widzieliśmy zawalony system, a politycy wciąż nam mówili, że suchą stopą przechodzimy przez covidowe morze i że wszystko jest OK. Więc chyba zawalenie się systemu właśnie tak wygląda i mamy z tym do czynienia również dzisiaj. My żyjemy krócej niż ludzie z Europy Zachodniej, mamy gorszy dostęp do leczenia, mniej pieniędzy na system ochrony zdrowia – w skali państw OECD jesteśmy niemal na szarym końcu. W związku z tym system się zawalił, ale wszyscy się do tego przyzwyczaili. Byłoby jeszcze gorzej. Czyli mielibyśmy zawalenie się zawalonego systemu.

Czytaj więcej

Prezes Polskiej Koalicji Medycyny Personalizowanej: Diagnostyka w onkologii może odciążyć system

Jaka jest propozycja samorządu lekarskiego, jeżeli chodzi o rozwiązanie problemu obciążenia budżetu na zdrowie mechanizmem waloryzacji wynagrodzeń z tzw. ustawy podwyżkowej?

Trzy średnie krajowe dla lekarza specjalisty. To pozwoliłyby zamknąć dyskusję o wynagrodzeniach, wyjazdach za granicę, za chlebem. Niektóre kraje poszły tą drogą i temat się po prostu skończył. Myślę, że nie trzeba dzisiaj nikogo przekonywać do tego, że warto to uczynić; jedynie decydentów, że muszą wyasygnować pieniądze.

W ankiecie NIL lekarze pytani o to, co poprawiłoby ich warunki pracy, wskazywali m.in. na pomoc psychologiczną. Średnio dwa etaty, na których pracują, to coś, co powoduje wypalenie zawodowe?

Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo prawne. Lekarze cały czas mają poczucie, że jeżeli dojdzie do błędu, to za ten błąd poniosą odpowiedzialność, w tym odpowiedzialność karną. Atmosfera zastraszenia zaczyna się już na studiach i tam już widzimy pierwsze symptomy wypalenia zawodowego u studentów. Nasi studenci mówią wprost: „nie mówcie już, że przyjedzie prokurator, sprawdzi nasze wszystkie wpisy i będziemy pociągnięci do odpowiedzialności karnej. My przecież chcemy leczyć, pomagać. Nie chcemy leczyć papierów po to, żeby prokuratura się nas nie czepiła”. Później wypalenie zawodowe dotyczy rezydentów. W dużej części to praca ponad siły, brak możliwości skorzystania z tego, o czym uczą się w książkach, konieczność dostosowania się do systemu i błędy systemowe, które muszą obserwować, a które wynikają z braku koordynacji. Dzisiaj głównym czynnikiem, który powoduje wypalenie zawodowe lekarzy, jest system, do którego trafiamy.

11 863,49 zł to kwota minimalnego wynagrodzenia dla lekarzy specjalistów na etacie, która zgodnie z tzw. ustawą podwyżkową będzie obowiązywać od 1 lipca 2025 roku. To dużo czy mało?

Takie liczby zawsze rozpalają opinię publiczną. Wszyscy skupiają się na tym, jak dużo lub jak mało zarabiają lekarze. Zacząłbym od tego, że chcielibyśmy już skończyć dyskusję o ich wynagrodzeniach. Dzisiaj, jeżeli ktoś myśli o tym, dlaczego lekarze protestują, dlaczego lekarze walczą o system ochrony zdrowia, to na pierwszym miejscu niestety pojawiają się te wynagrodzenia, a tak już po prostu nie jest. Kwota minimalnego wynagrodzenia dotyczy dzisiaj 15 proc. lekarzy. Pozostała grupa, 85 proc. lekarzy specjalistów, to lekarze na kontraktach, którzy wystawiają faktury na kwoty wyższe niż płaca minimalna.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ochrona zdrowia
Prezes NIL: „Chcielibyśmy skończyć dyskusję o wynagrodzeniach lekarzy”
Ochrona zdrowia
„Nie wprowadzamy limitów”. NFZ tłumaczy zmiany w rozliczeniach z przychodniami
Ochrona zdrowia
Dyrektor szpitala: „Zobowiązania NFZ wobec naszego szpitala to 11 mln zł”
Ochrona zdrowia
W Unii Europejskiej brakuje 1,2 mln pracowników ochrony zdrowia
Ochrona zdrowia
Konkurs na nowo, szpitale czekają