To nie był łatwy rok dla gospodarstw domowych w większości regionów świata. Drożyzna i szybko rosnące ceny towarów i usług mocno przetrzebiły ich budżety, a Polska należała do krajów Unii Europejskiej najmocniej tym dotkniętych.
Według danych GUS inflacja w styczniu 2023 r. wyniosła 16,6 proc. – W Polsce nic szczególnego się nie dzieje. Idziemy razem z całym światem. Wchodzimy na szczyt wierzchołka inflacji i razem z tymi wszystkimi krajami będziemy z tego szczytu schodzić – przekonywał w pierwszych dniach stycznia w czasie konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. – Ponieważ są to kraje cywilizowane, demokratyczne, to ten spadek inflacji nie będzie gwałtowny i nagły, tak jakby to był jakiś hipotetyczny kraj w wolnorynkowej gospodarce XIX wieku, gdy ludzie masowo tracą pracę, ludzie tracą domy, inflacja spada, bo popyt rażąco maleje – dodał.
Stwierdził też, że doścignięcie Hiszpanii w realnej sile nabywczej PKB na osobę to kwestia trzech lat, Włoch pięciu lat, a Francji ośmiu lat. – Polska dochodzi do pierwszego stołu, ale napotyka opór krajów, które w UE są najbogatsze i niechętnie wpuszczają na salony nowy kraj, który ma wysoko wydajną gospodarkę, kilkakrotnie szybciej się rozwijającą niż ich własne, najsilniejszą armię i tabuny wykształconych ludzi – mówił szef NBP.
Czytaj więcej
Nowe mieszkania w 2023 roku zdrożały średnio od 10 proc. w Łodzi i Bydgoszczy do 25 proc. w Krakowie i Trójmieście. W przyszłym roku drożyzna może wyhamować.