W całym pierwszym kwartale 2025 r. sprzedaż detaliczna urosła o 1,4 proc. rok do roku. To nie najlepszy prognostyk dla dynamiki konsumpcji prywatnej na początku roku – te dane poznamy 2 czerwca. Z drugiej strony: nie raz w ostatnich kwartałach okazywało się, że spożycie prywatne było podbijane przez wysoką dynamikę usług konsumpcyjnych. Dodatkowo, jak już wspomniano, warto tu wziąć pewną poprawkę na późniejszą Wielkanoc w 2025 r. (drugi kwartał) niż w 2024 r. (przełom pierwszego i drugiego kwartału, zakupy świąteczne w pierwszym).
Generalnie ekonomiści spodziewali się, że pierwszy kwartał 2025 r. nie będzie tak udany dla konsumpcji prywatnej jak czwarty kwartał 2024 r. (gdy urosła o 3,5 proc. r./r.), m.in. ze względu na hamujący realny wzrost wynagrodzeń (efekt spadającej dynamiki nominalnej i wciąż dość wysokiej inflacji). W marcu realny wzrost wyniósł „tylko” około 2,7 proc., i był najniższy od półtora roku. Z drugiej strony, szczególnie od drugiego półrocza, przy spadku inflacji zapewne w okolice 3-3,5 proc. (z 4,9 proc. obecnie), realna dynamika płac powinna nieco przyspieszyć. Skłonność do konsumpcji powinny windować też niższe stopy procentowe: ich obniżka już w maju jest bardzo prawdopodobna. Konsumenci w 2024 r. odbudowali też mocno swoje oszczędności po szoku inflacyjnym z poprzednich lat, co również nie powinno skłaniać do wzmożonej ostrożności zakupowej. Stąd w całym roku ekonomiści zwykle oczekują wzrostu konsumpcji prywatnej o ponad 3 proc. r./r.
Sprzedaż detaliczna rozczarowała, obniżka stóp procentowych coraz bliżej?
Podczas konferencji 3 kwietnia prezes NBP Adam Glapiński mówił słuchaczom, że „RPP jest nastawiona, żeby obniżać stopy, ale następne dane muszą dać potwierdzenie, że pozytywne trendy [z punktu widzenia dezinflacji – red.] trwają”. Wydaje się, że w ostatnich dniach dostała takich potwierdzeń całe mnóstwo.
We wtorek GUS podał, że przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw urosło w marcu „tylko” o 7,7 proc. rok do roku, najmniej od czterech lat. Dodatkowo, solidarnie dane o sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej i produkcji budowlano-montażowej były niższe od średnich oczekiwań ekonomistów. To sygnalizuje, że tempo wzrostu polskiej gospodarki mogło być w pierwszym kwartale niższe, niż przewidywał NBP w marcowej projekcji (3,5 proc. r./r.). A to z kolei dobra wiadomość z punktu widzenia procesów inflacyjnych. W obliczu tych danych oraz zapowiedzi prezesa z początku kwietnia, brak obniżki stóp procentowych przez RPP 7 maja byłby dużym zaskoczeniem. Jednocześnie z bardzo daleko idącymi prognozami należy jeszcze wstrzymać się do 30 kwietnia, gdy GUS poda szybki szacunek inflacji za kwiecień. Prognozy sugerują, że powinna ona spaść w okolice 4,3-4,5 proc., z 4,9 proc. w marcu.