W czwartkowym głosowaniu w Sejmie za przyjęciem ustawy budżetowej na 2024 r. opowiedziało się 240 posłów, przeciw było 191, a 3 wstrzymało się od głosu. – To budżet dla ludzi – stwierdził po głosowaniu premier Donald Tusk. A minister finansów Andrzej Domański przekonywał, że budżet realizuje obietnice przedwyborcze ugrupowań z Koalicji 15 października.
Nowela przez dochody?
– Budżet jest bardzo napięty – ocenia Sławomir Dudek, prezes zarządu i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych. Zauważa, że jest to budżet w 90 proc. odziedziczony po rządzie Morawieckiego, a rząd Tuska miał zaledwie kilka dni na to, by go nieco dostosować do swoich potrzeb. – Nie wiem, czy uda się zrealizować dochody z VAT – mówi szef IFP. – Pytanie też, czy i jakie dodatkowe obietnice przedwyborcze rząd będzie chciał jeszcze ująć w tegorocznym budżecie. To jednak decyzja polityczna – dodaje.
Jego zdaniem od strony ekonomicznej budżet da się wykonać. – Przy dobrych wiatrach, utrzymaniu zaufania do polskiej gospodarki da się to zrealizować. Z perspektywy agregatów fiskalnych nowelizacja budżetu nie wydaje się być konieczną – mówi Sławomir Dudek.
Czytaj więcej
Budżet na 2024 rok został przyjęty 240 głosami "za" przy 191 głosach "przeciw" i trzech wstrzymujących się. W głosowaniu nie wzięło udziału 23 posłów.
Przypomina, że Ministerstwo Finansów zapowiada przygotowanie białej księgi finansów państwa, że poprawi przejrzystość finansów, uporządkuje fundusze. – Pytanie, czy w związku z tym nie będą konieczne jakieś zmiany w tegorocznym budżecie. Taka nowelizacja miałaby charakter porządkowania systemowego – tłumaczy prezes Instytutu Finansów Publicznych.