Po letniej euforii wywołanej igrzyskami olimpijskimi i paraolimpijskimi francuskie firmy i gospodarstwa domowe znalazły się w strefie dużych turbulencji. Dzięki sukcesom sportowców mogły zapomnieć o problemach, zwłaszcza o niepewnej przyszłości, bo pojawienie się we wrześniu nowego rządu Michela Barniera nie zmniejszyło obaw: nadal nie ma budżetu, a nad nową ekipą wisi groźba wotum nieufności i kolejnego kryzysu politycznego.
Połowa szefów firm z kapitałem zagranicznym uznała zatem w najnowszej ankiecie EY, że atrakcyjność Francji zmalała w ostatnich 6 miesiącach, a 49 proc. pytanych było zdania, że zwiększyła się.
Niepewność to opóźnione decyzje
– Ta niepewność wpływa na odraczanie decyzji inwestycyjnych. Najwięcej obaw dotyczy nowych reguł prowadzenia polityki fiskalnej, nie można więc na razie ocenić wpływu tej niepewności na inwestycje zagraniczne w tym i w następnym roku – wyjaśnił w dzienniku „La Tribune” Marc Lhermitte z działu EY oceniającego konkurencyjność i atrakcyjność.
Atrakcyjność Francji zaczęła maleć po zaskakującym rozwiązaniu przez prezydenta Emmanuela Macrona Zgromadzenia Narodowego i ogłoszeniu przedterminowych wyborów. Te doprowadziły do powstania trzech bloków, z których żaden nie byłby w stanie rządzić samodzielnie. A nowa ekipa Michela Barniera nie odzwierciedla tego układu sił i jest raczej powtórką stanu sprzed decyzji prezydenta.