Czy da się „wykręcić” 110 mld zł dziury w budżecie w dwa miesiące

By osiągnąć 240 mld zł deficytu w tym roku, rząd będzie zapewne musiał sięgnąć po budżetowe sztuczki, wzorem poprzedników. Ale dzięki temu zmniejszyć się mają nieco napięcia w budżecie w 2025 r., czyli w roku wyborczym.

Publikacja: 19.11.2024 05:20

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Bloomberg

Po październiku deficyt w budżecie państwa wynosił ok. 130 mld zł – podało Ministerstwo Finansów. To ogromna kwota, ale jednocześnie stanowi tylko 54 proc. wobec planowych 240 mld zł deficytu w nowelizacji ustawy budżetowej. By zrealizować ten plan, przez pozostałe do końca roku dwa miesiące dziura w kasie państwa musiałby zwiększyć się o 110 mld zł. Czy to możliwe?

Jak szybko rośnie deficyt budżetu

To dosyć ambitne założenie, biorąc pod uwagę, że średnio na miesiąc trzeba by „wykręcać” 55 mld zł nowego deficytu, podczas gdy w okresie styczeń–październik było to 13 mld zł średnio na miesiąc. Jednak jest to całkiem realne – uważają ekonomiści. – Doświadczenia z ostatnich lat pokazują, że rząd potrafi wygenerować w samym grudniu bardzo wysokie deficyty – zaznacza Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK. Przykładowo w 2020 r. było to ok. 72 mld zł, a w 2021 – niemal 77 mld zł. – Patrząc z tego punktu widzenia, 110 mld zł w dwa miesiące nie jest więc czymś niewyobrażalnym – dodaje Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao.

Czytaj więcej

Kto i za ile kupi kolejne setki miliardów polskiego długu

Jednocześnie ekonomiści przyznają, że najpewniej będzie to wymagało zastosowania kilku budżetowych sztuczek. – Zwłaszcza jeśli chodzi o swego rodzaju sztuczne przyspieszenie wydatków państwa – ocenia Karol Pogorzelski. Po październiku wykonanie wydatków wyniosło bowiem 649 mld zł, co stanowi ok. 75 proc. planu na cały rok (choć teoretycznie powinno to być już 83 proc. planu). W grudniu i listopadzie trzeba by więc zrealizować pozostałe 25 proc., łącznie aż 217 mld zł.

MF

Budżetowe sztuczki możliwe do zastosowania

Z naszej analizy wynika, że najwolniej realizowany jest plan w grupie „wydatki bieżące jednostek budżetowych”, w tym na zakupy różnego rodzaju materiałów i usług, a także „wydatki majątkowe”, z przeznaczeniem na inwestycje (np. transportowe czy na zbrojenia). Jeśli chodzi o tzw. działy budżetowe, relatywnie słabo (w relacji do planu) wyglądają nakłady na obronę narodową, obronę zdrowia, kulturę czy obowiązkowe ubezpieczenia społeczne. Ta ostatnia pozycja to m.in. stosunkowo niższe (choć wyższe niż w ub.r.) dotacje dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, prawdopodobnie ze względu na mimo wszystko szybko rosnące dochody FUS ze składek.

Czy można przyspieszyć realizację tego typu wydatków? Oczywiście, a resort finansów dysponuje całą gamą różnych instrumentów. Generalnie można zachęcać poszczególne resorty i poszczególnych ministrów, by szybciej dokonywali niezbędnych zakupów i wydatków (choć dotychczas resort finansów zwykle zachęcał do oszczędności). Możliwe jest też posłużenie się tzw. wydatkami niewygasającymi, co umożliwia przeniesienie płatności na przyszły rok budżetowy, choć zaliczane są na konto danego roku.

Możliwe jest zasilenie jeszcze w tym roku różnych funduszy środkami niewykorzystanymi w tym roku czy żonglowanie obligacjami Skarbu Państwa przekazywanymi różnym jednostkom budżetowym i spółkom państwowym.

Czytaj więcej

Pieniądze na amunicję i infrastrukturę obronną zamiast na regiony

Jaki cel nowelizacji budżetu w 2024 r.

Problem z takim kreatywnym zarządzaniem wydatkami budżetu państwa polega na tym, że dosyć mocno takie sposoby wykorzystywał rząd PiS, co krytykowała ówczesna opozycja, ekonomiści, a nawet Najwyższa Izba Kontroli. Celem jest za to, jak można podejrzewać, odciążenie budżetu państwa w 2025 r. – Zaawansowanie realizacji wydatków budżetu waha się od 64,5 proc. planu w przypadku obrony narodowej do 89,2 proc. dla subwencji ogólnej dla samorządów – zauważa Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, w poniedziałkowym komentarzu. – Wykonanie po październiku nie wskazuje na bardzo napiętą sytuację budżetową, co może sugerować, że planowana nowelizacja, która zwiększy deficyt wobec października o ponad 100 mld zł, może być elementem międzyokresowego zarządzania wynikiem budżetu – dodaje.

– Trudno powiedzieć, czy takie odciążanie przyszłorocznego budżetu kosztem tego roku jest dobrym rozwiązaniem, czy też nie – komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK. – Po prostu minister finansów musi pogodzić trzy rzeczy, które wydają się nie do pogodzenia – zaznacza. To, po pierwsze, agenda polityczna z wyborami prezydenckimi w przyszłym roku (co zwykle oznacza większe apetyty na wzrost wydatków publicznych), po drugie i trzecie, to presja rynków finansów oraz oczekiwania ze strony Komisji Europejskiej, które chcą w końcu zobaczyć konsolidację fiskalną w Polsce, już od 2025 r., a od której nie da się przecież uciec.

Czytaj więcej

Deficyt budżetowy będzie wyższy. Sejm przegłosował zmiany

Załamanie dochodów budżetu z podatków

Z naszej analizy wynika, że gdyby rząd postawił na pewną wstrzemięźliwość i oszczędność w wydatkach (to znaczy nie dążył do ich wykonania w 100 proc.), to na koniec roku mogłyby być one w ok. 30 mld zł mniejsze od planu. Ale nowelizacji tegorocznego budżetu i tak by nie dało się uniknąć ze względu na mocno kulejącą stronę dochodową. W samym październiku dochody w kasie państwa wzrosły tylko 3,3 proc. rok do roku po wzroście o 14,9 proc. we wrześniu, a hamowanie dotyczyło wszystkich kategorii podatków.

Dochody z VAT wzrosły w październiku o 4,7 proc. wobec wzrostu w okresie styczeń–wrzesień średnio ok. 20 proc., a wpływy z PIT i CIT spadły w październiku o odpowiednio 4 proc. i 0,6 proc. w ujęciu rocznym. Według wyjaśnień resortu finansów słabość dochodów podatkowych to po części efekt zmian regulacyjnych (zwiększenie udziałów JST w podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych) czy wydłużenia terminów płatności VAT, CIT i PIT w związku z powodzią. Na osłabienie dynamiki dochodów z VAT przełożyć się miał również wrześniowy, zaskakująco mocny spadek sprzedaży detalicznej.

Po październiku deficyt w budżecie państwa wynosił ok. 130 mld zł – podało Ministerstwo Finansów. To ogromna kwota, ale jednocześnie stanowi tylko 54 proc. wobec planowych 240 mld zł deficytu w nowelizacji ustawy budżetowej. By zrealizować ten plan, przez pozostałe do końca roku dwa miesiące dziura w kasie państwa musiałby zwiększyć się o 110 mld zł. Czy to możliwe?

Jak szybko rośnie deficyt budżetu

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Deficyt budżetowy będzie wyższy. Sejm przegłosował zmiany
Budżet i podatki
Kto i za ile kupi kolejne setki miliardów polskiego długu
Budżet i podatki
Budżetowe wpływy z CIT dołują. Rekordy już nie wrócą?
Budżet i podatki
Rząd maksymalizuje deficyt. Co się za tym kryje?
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Budżet i podatki
Rząd winduje deficyt do rekordowego poziomu. "Typowo techniczna zagrywka"