Budowę nowej matrycy stawek VAT Ministerstwo Finansów zapowiedziało grubo ponad rok temu. Miała wejść w życie z początkiem 2018 r. Nie udało się. Resort finansów przyznał, że podjął się niezwykle trudnego zadania. Próbuje na nowo przypisać stawki VAT do dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy towarów i usług. Chce przy tym uprościć zasady tego przypisywania.
Czytaj także: VAT-em w zakupy z Chin
Resort finansów zapowiada, że nowa matryca stawek VAT nie będzie już oparta na klasyfikacjach statystycznych PKWiU, bo proces ich przypisywania jest przez to szalenie skomplikowany. Nowa matryca ma być oparta na nomenklaturze scalonej (CN), która służy do klasyfikowania towarów w obrocie międzynarodowym. Resort finansów obiecuje przy tym, że na nowym przypisaniu stawek do towarów i usług, budżet nie zarobi.
Koniec absurdów?
Nowa matryca ma pomóc wyeliminować przypadki, gdy niemal identyczne towary mają różne stawki VAT. Pełno takich absurdów dotyczy opodatkowania żywności. A to dlatego, że mamy tu dwie stawki VAT: 5 i 8 proc. Dodatkowo, niektóre towary żywnościowe objęte są 23-proc. stawką. Kryteria tego podziału są często niejasne, a stosowanie kilku stawek zachęca producentów, dostawców i sprzedawców do kombinacji. Oczywiście, chcą mieć jak najniższą stawkę VAT, po to by sprzedawać taniej i więcej. To często oznacza nierówną konkurencję. W to wszystko miesza się jeszcze fiskus, który próbuje przedsiębiorcom narzucać swoją wizję. W efekcie mamy olbrzymi bałagan i mnóstwo sporów.