Związkowcy LOT strajkują

Związkowcy domagają się m.in. dodatkowego wypoczynku

Publikacja: 12.11.2010 01:11

Członkowie personelu pokładowego LOT przeprowadzili w środę dwugodzinną akcję protestacyjną

Członkowie personelu pokładowego LOT przeprowadzili w środę dwugodzinną akcję protestacyjną

Foto: PAP

Personel pokładowy chce m.in. dłuższego odpoczynku po lotach związanych ze zmianą stref czasowych i ustalenia maksymalnego dobowego czasu pracy. Jak wyliczyli związkowcy, będzie to kosztować przewoźnika 4 mln zł rocznie. Tymczasem zgodnie z wyliczeniami władz przewoźnika dodatkowe koszty związane ze spełnieniem wszystkich postulatów będą kosztować ok. 120 mln zł rocznie.

W środę protestował Związek Zawodowy Personelu Pokładowego, przez dwie godziny wstrzymując się od pracy. Kilkadziesiąt stewardów i stewardes miedzy godziną 10 a 12 okupowało tzw. salę przedstartową personelu pokładowego. – Protestujemy, ponieważ pracodawca pogorszył nasze warunki pracy, zabierając nam dodatkowy wypoczynek po rejsach związanych ze zmianą strefy czasowej – powiedziała Elwira Niemiec, przewodnicząca związku zawodowego personelu pokładowego. Protestujący domagają się ustalenia dwóch dni dodatkowego odpoczynku po locie związanym ze zmianą stref czasowych. Obecnie przysługuje im wypoczynek, ale nie jest on dodatkowy. Związkowcy domagają się też ustalenia dobowego maksymalnego czasu pracy na 12 godzin, a w przypadku lotów długodystansowych na 18 godzin. – Obecnie zdarza się, że na lotach krótszych pracujemy ponad 14 godzin na dobę – wyjaśnia Niemiec.

Jak dodała szefowa związku, jeżeli pracodawca nie podejmie ze związkiem dalszych rozmów, to rozważą podjęcie strajku bezterminowego. – Jesteśmy przygotowani do przeprowadzenia referendum i strajku, ale mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie – podkreśla Niemiec. Środowy strajk kosztował przewoźnika kilkadziesiąt tysięcy złotych. To koszty opóźnień lotów, zatrudnienia załóg zastępczych i opieki nad pasażerami, którzy otrzymali od przewoźnika napoje i posiłki. – Kadra kierownicza, która ma ważne uprawnienia do latania jako personel pokładowy, założyła mundury i poleciała – mówi Jacek Balcer, rzecznik PLL LOT. Żaden z zaplanowanych lotów nie został odwołany, kilka się opóźniło o kilkunaście do kilkudziesięciu minut.

Jak dodał Balcer, LOT nie stać na spełnienie wielu z postulatów związkowców, jednak zarząd spółki jest gotowy do rozmów i poszukiwania kompromisu. – Nasze żądania będą kosztować 4 mln zł rocznie. Pracodawca wydaje na wynagrodzenia dla doradców 5 mln zł rocznie. Kolejne 5 mln zł zaplanował na podwyżkę dla 30 dyrektorów – dodaje Niemiec.

– Spełnienie wszystkich żądań personelu pokładowego oznaczałoby wzrost kosztów w skali roku o ok. 120 mln zł. Zarząd jest gotów do rozmów i negocjacji, jednak muszą one odbywać się w atmosferze zrozumienia realiów, w jakich znajduje się firma. Przechodzimy trudny etap restrukturyzacji, przewoźnik odzyskuje rynek, zmniejsza straty i tnie koszty działalności – wyjaśnia Jacek Balcer.

By doszło do strajku generalnego, w referendum przedstrajkowym musi poprzeć go 50 proc. załogi. Taka frekwencja może być trudna do osiągnięcia po tym, jak miesiąc temu zarząd zawarł porozumienie ze związkiem zawodowym pilotów.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=a.stefanska@rp.pl]a.stefanska@rp.pl[/mail][/i]

Personel pokładowy chce m.in. dłuższego odpoczynku po lotach związanych ze zmianą stref czasowych i ustalenia maksymalnego dobowego czasu pracy. Jak wyliczyli związkowcy, będzie to kosztować przewoźnika 4 mln zł rocznie. Tymczasem zgodnie z wyliczeniami władz przewoźnika dodatkowe koszty związane ze spełnieniem wszystkich postulatów będą kosztować ok. 120 mln zł rocznie.

W środę protestował Związek Zawodowy Personelu Pokładowego, przez dwie godziny wstrzymując się od pracy. Kilkadziesiąt stewardów i stewardes miedzy godziną 10 a 12 okupowało tzw. salę przedstartową personelu pokładowego. – Protestujemy, ponieważ pracodawca pogorszył nasze warunki pracy, zabierając nam dodatkowy wypoczynek po rejsach związanych ze zmianą strefy czasowej – powiedziała Elwira Niemiec, przewodnicząca związku zawodowego personelu pokładowego. Protestujący domagają się ustalenia dwóch dni dodatkowego odpoczynku po locie związanym ze zmianą stref czasowych. Obecnie przysługuje im wypoczynek, ale nie jest on dodatkowy. Związkowcy domagają się też ustalenia dobowego maksymalnego czasu pracy na 12 godzin, a w przypadku lotów długodystansowych na 18 godzin. – Obecnie zdarza się, że na lotach krótszych pracujemy ponad 14 godzin na dobę – wyjaśnia Niemiec.

Biznes
Uczelnie chronią zagranicznych studentów. „Zatrudnijcie adwokata, nie opuszczajcie USA”
Biznes
Chiny zbliżają się do UE. Rekord na GPW. Ukrainie grozi niewypłacalność
Biznes
Unia Europejska nie wycofuje się z ESG
Biznes
Trwa konkurs dziennikarski „Voice Impact Award”
Biznes
Davos w cieniu skandalu. Założyciel forum oskarżany o nadużycia finansowe i etyczne