Głównym elementem nowego pakietu energetycznego obowiązującego od czwartku w całej Unii Europejskiej jest oddzielnie produkcji i dostaw energii od jej przesyłu. Ma to zwiększyć konkurencję i w konsekwencji doprowadzić do wzrostu inwestycji w infrastrukturę i spadku cen dla odbiorców. Unia chce, by ropociągami, gazociągami i liniami energetycznymi zarządzały niezależne firmy, a dostęp do nich był nieograniczony.
Zasada oddzielenia działalności produkcyjnej i sprzedaży od przesyłu dotyczyć ma zarówno koncernów działających w samej Unii, jak i rosyjskiego Gazpromu. Tym samym Bruksela liczy na zmianę w Europie roli tego potentata, który jest jednocześnie producentem gazu, dostawcą i kontroluje kluczowe gazociągi tranzytowe. Nowe przepisy unijne nie zmuszą rosyjskiego giganta do sprzedaży udziałów w rurociągach, ale Bruksela ma duże szanse wymusić na nim, by oddał kontrolę nad nimi niezależnym operatorom. Tak na początek stanie się z biegnącym przez Polskę rurociągiem jamalskim, którym Rosjanie ślą do Niemiec ok. 27 mld m sześc. gazu rocznie (na polskie potrzeby płynie ok. 3 mld m sześc.). Z informacji „Rz" wynika, że od kwietnia polski odcinek Jamału ma być ogólnodostępny, zarządzanie nim przejmuje państwowa spółka Gaz-System, niezależna od właściciela rurociągu, czyli firmy EuRoPol Gaz, w której po 48 proc. udziałów mają Gazprom oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Gaz-System ma zagwarantować udostępnienie wolnych mocy w Jamale firmom, które się zgłoszą.
Komisja Europejska nadal ma jednak wątpliwości, czy nowy zarządca Jamału spełni oczekiwania rynku i będzie działać zgodnie z wymaganiami nowego pakietu energetycznego. Poza tym Brukselę interesuje, jak Polsce uda się wypełnić inne obowiązki wynikające z pakietu – rozdział i niezależną kontrolę nad przesyłem, zapisy w tzw. kodeksie dostępu do sieci przesyłowych gwarantujące niedyskryminacyjny dostęp do sieci przesyłowej wszystkim zainteresowanym. Bruksela ma też wątpliwości co do zasad dostępu do
magazynów gazu w Polsce; chodzi o to, by po cenach rynkowych mogły z nich korzystać firmy z branży, a nie tylko PGNiG, czyli ich właściciel. Do tej pory, choć PGNiG miał wolne moce w magazynach, to nie było chętnych do skorzystania z nich.
Komisja Europejska przyznaje, że negocjacje nad pakietem przeciągały się i od ostatecznych ustaleń upłynęło dopiero półtora roku. – To jest skomplikowane przedsięwzięcie regulacyjne i wiele państw mogło po prostu nie zdążyć – przyznaje. Pierwsza grupa sześciu państw (np. Czechy) będzie miała nowe regulacje gotowe w ciągu kilku tygodni, kolejne dziewięć, w tym m.in. Niemcy czy Słowacja – przed wakacjami. Trzecia grupa sześciu państw będzie gotowa tuż po wakacjach. O reszcie, w tym o Polsce, na razie nie wiadomo.