Jeszcze do niedawna największy polski producent maszyn i urządzeń górniczych był jednym z liderów zwyżek wśród mniejszych spółek warszawskiej giełdy. Tylko od stycznia do marca kurs akcji spółki poszybował w górę o 38 proc., dając inwestorom szansę na wysokie zyski. Dziś z tamtej zwyżki pozostało jednak bardzo niewiele (raptem 4-proc. wzrost kursu od początku roku). Czy zatem inwestorzy przestali wierzyć w sukces katowickiej spółki?
– Musimy pamiętać, że na początku roku notowania Kopeksu były podwyższane wiarą inwestorów w to, że spółka połączy się z Famurem i dzięki temu na polskim rynku powstanie duża firma z całym wachlarzem produktów dla sektora górniczego, która będzie zdolna wygrywać zyskowne zagraniczne kontrakty – przypomina Tomasz Kania, analityk DM BPS. – Dziś już wiemy, że do takiego połączenia nie dojdzie.
Mimo to działająca w pojedynkę spółka zdołała już pozytywnie zaskoczyć inwestorów. Po dwóch kwartałach 2014 r. miała 58,4 mln zł wyniku netto wobec 65,1 mln zł w całym 2013 r. Rynkowe oczekiwania na cały rok mówią o 79,8 mln zł czystego zysku. – Już po III kwartale wynik przekroczy 90 mln zł – prognozuje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. – Rzeczywiście, oczekiwania rynku są zbyt niskie – potwierdza Kania.
Skąd więc ostatnia przecena walorów Kopeksu? Zdaniem Prokopiuka może chodzić o Argentynę, największy rynek zagraniczny, na który sprzedaje dziś Kopex. – Kraj boryka się z problemem zadłużenia – zaznacza. – Płatności za realizowane tam kontrakty mogą być zamrożone, więc będzie trudno o pokazanie pewnych i stabilnych przepływów pieniężnych w rachunku Kopeksu – zaznacza.
Dodaje przy tym, że jeśli tylko sytuacja w Argentynie się poprawi, można liczyć na kolejne zyskowne kontrakty. W III kwartale jednak przychody z tamtego rynku powinny być niższe niż trzy miesiące wcześniej.