Po rozmowie Trumpa z Putinem, rozpoczęciu negocjacji z USA w Arabii Saudyjskiej i niejasnych sugestiach Amerykanów o zniesieniu sankcji, rosyjscy urzędnicy zaczęli rozmawiać o rychłym powrocie zachodnich firm do Rosji – i to w taki sposób, jakby to Zachód garnął się do kraju–agresora. Firmy są ostrzegane, że nie zostaną przyjęte z otwartymi ramionami, a ministerstwa i ustawodawcy opracowują drakońskie warunki powrotu dla obywateli Zachodu, zobowiązując ich do pozyskania lokalnych partnerów, przekazania wszystkich technologii, itp.
Propaganda Kremla tworzy sztuczne zainteresowanie zachodnich firm
Temat jest podsycany przez rosyjską propagandę. Prorządowe kanały w mediach społecznościowych aktywnie informowały o rychłym wznowieniu pracy sklepów zlikwidowanych marek odzieżowych: Zara, Bershka, Pull&Bear, Stradivarius i Uniqlo. Popularne media zacytowały „prognozę” mało znanego politologa i specjalisty od PR dotyczącą powrotu do Rosji PepsiCo (które nigdy nie opuściło kraju), Coca-Coli, Apple i McDonald’s – wszystko z powodu jakoby przywrócenia Rosji na światowe salony.
Czytaj więcej
Wizja powrotu amerykańskich i europejskich koncernów technologicznych do Rosji spędza sen z powiek firmom IT z tego kraju. Wysłały one właśnie na Kreml apel z listą działań, które rząd musi podjąć, by ochronić je przed zachodnią konkurencją.
Anatolij Aksekow, szef komisji ds. rynków finansowych izby niższej parlamentu, obiecał, że Visa i Mastercard wkrótce zaczną pracować dla Rosjan, bo straciły duży rynek i chcą na niego wrócić.
Portal „The Bell” (uznany przez rosyjski reżim za obcego agenta, tworzony przez dziennikarzy, którzy po agresji odeszli z prestiżowej gazety biznesowej RBK) wysłał zapytania do ponad 60 zagranicznych firm, które według obliczeń Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej osiągnęły największe przychody wśród tych, które wycofały się z rynku rosyjskiego po inwazji Rosji na Ukrainę.