Swoją drugą kadencję zainaugurował właśnie Donald Trump. Prezydent USA już w swoim przemówieniu inauguracyjnym zapowiedział wyjście Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego z 2015 r., w którym rządy państw zgodziły się ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5 stopnia C. powyżej poziomów sprzed epoki przemysłowej. Okazuje się, że podobnie jak w wielu innych kwestiach, Trump jest tu wyrazicielem oczekiwań wielkiego biznesu.
Jak wskazują wyniki szóstej już edycji Barometru EY, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wprawdzie korporacje na całym świecie dużo o transformacji mówią, ale nie idą za tym pieniądze. A właśnie realne działania i nakłady finansowe, nie deklaracje, przebadała na całym świecie firma EY (w badaniu wzięło udział aż 1400 firm z 51 krajów z 13 sektorów gospodarki). Sprawdzano, czy firmy faktycznie zmieniają się tak, by mniej szkodzić środowisku, czy wdrażają plan transformacji w zakresie łagodzenia zmian klimatu. Wyniki są zatrważające: koncerny lekceważą zagrożenia i dane naukowe w imię krótkoterminowych zysków. Żaden region świata nie jest tutaj bez winy.
Czytaj więcej
Prezydent Donald Trump w swoim przemówieniu inauguracyjnym potwierdził plany ekspansji projektów związanych z wydobyciem paliw kopalnych i potwierdził ponowne odejście od Porozumienia paryskiego. Co to oznacza dla losów najważniejszej umowy klimatycznej?
Biznes nie chce planować długoterminowo ani płacić za transformację
Mimo że zmiany klimatu stanowią zagrożenie dla życia, a rok 2024 był najcieplejszym w historii pomiarów, firmy nie zwiększają tempa procesu przechodzenia na gospodarkę zeroemisyjną na tyle, by zagwarantować realizację celów porozumienia paryskiego. Bierność biznesu tylko zwiększy dotkliwość zbliżającego się kryzysu klimatycznego. EY obliczył na potrzeby Barometru, że średni PKB dla 51 krajów objętych badaniem spadnie o 35 proc. do 2100 r., jeśli nie zostaną podjęte dalsze działania na rzecz klimatu.