Tysiąc dni wojny na Ukrainie za nami. Ostatnio coraz częściej słychać, że front może się załamać i sytuacja obrońców jest coraz gorsza. Ile jest w tym prawdy?
Patrząc na ostatni rok – od zakończenia ukraińskiej kontrofensywy, pozycja Ukraińców jest coraz gorsza. Głównym problemem na początku tego roku był brak amunicji artyleryjskiej. Ten problem został prawie całkowicie rozwiązany, Ukraińcy w bardzo dużym stopniu nadgonili te braki. W niektórych miejscach na froncie między przeciwnikami występuje wręcz parytet w uderzeniach artyleryjskich.
Obecnie głównym problemem obrońców jest brak wystarczającej liczby ludzi. W zasadzie z każdą wizytą, którą tam odbywamy, a jeździmy co cztery miesiące, te stany osobowe jednostek się zmniejszają. I to pomimo tego, że miała miejsce mobilizacja – teoretycznie Ukraińcy zmobilizowali 150 tys. żołnierzy. Wcześniej dokonywali przetasowań w jednostkach wsparcia i przerzucali żołnierzy ze wsparcia do jednostek liniowych. Może te działania uspokoją nieco sytuację frontową, ale do tej pory widzieliśmy, że kroki, które Ukraińcy podejmowali, jeśli chodzi o mobilizację, nie przynosiły większego skutku.
Na ile prawdziwe są doniesienia o słabnącym morale, o tym, że co najmniej kilkanaście procent żołnierzy ukraińskich oddala się z jednostek bez pozwolenia?
Na pewno są takie przypadki, gdzie żołnierze bez pozwolenia zmieniają jednostkę, w której walczą, bo po prostu nie podoba im się sytuacja w jednej jednostce, w jednej brygadzie, więc z niej uciekają i potem chcą się zaczepić całkowicie nieformalnie i nieoficjalnie w innej jednostce. Z drugiej strony, rozmawiałem z jednym z dowódców batalionów, do którego trafia dużo żołnierzy, którzy odmówili wcześniej walki oraz byłych więźniów. I okazuje się, że przy odpowiedniej dyscyplinie i co najważniejsze przy odpowiednich wzorcach, przeszkoleniu i wierze, że dowódca zawsze będzie ich wspierał i pomagał, to ci żołnierze są bardzo zmotywowani i walczą bardzo dobrze. A jak mają kiepskie przeszkolenie i dowódcę wysyłającego ich na akcje, które nie mają żadnego taktycznego sensu, to wtedy żołnierze się poddają, uciekają i dochodzi do sytuacji, że batalion piechoty jest ukompletowany tylko w 10 proc.
Czytaj więcej
Największy sukces eksportowy polskiego przemysłu obronnego to sprzedaż 54 krabów do Ukrainy. Ale PGZ kolejnych dużych kontraktów w tym kraju nie podpisała.
Wróćmy jeszcze do pierwszego pytania: na ile realne jest to, że w ciągu kilku tygodni dojdzie do tego mitycznego przełamania na froncie?
By doszło do przełamania na froncie, to morale broniących się jednostek musiałoby całkowicie upaść i liczba żołnierzy znajdujących się na froncie naprawdę zejść do absolutnego minimum. Na razie Ukraińcy próbują kupić czas kierując na pole bitwy żołnierzy, którzy nie do końca są do tego przygotowani, brygady, których sztaby nie są przećwiczone i które nigdy nie poznały wojny. To jest takie łatanie dziur, gaszenie pożarów w kilku miejscach naraz, tworzenie nowych bytów taktycznych, całkowity misz – masz. Chodzi o to, żeby nie dopuścić, by Rosjanie zwiększyli tempo zajmowania terenu.