– Dochody, które przeciętnie twórcy dostają ze streamingu muzycznego, są co do zasady niskie, nie do porównania z tantiemami uzyskiwanymi z nadań (w telewizji i radiu) – mówi Karol Kościński, dyrektor generalny ZAiKS, komentując w rozmowie z „Rz” wyniki raportu światowej organizacji CISAC, która analizuje wysokość wpływów z tantiem ze wszystkich kanałów na całym świecie.
Dane raportu opisują zasadniczo pokoleniową zmianę i przejście widzów do internetu. Choć światowe tantiemy ze wszystkich źródeł osiągnęły nowy rekordowy poziom 13,1 mld euro, o 7,6 proc. więcej niż rok wcześniej, to największą siłą napędową są już od kilku lat tantiemy z kanałów cyfrowych, które urosły o 9,6 proc., do 4,6 mld euro w 2023 r., stanowią już więc 35 proc. całości dochodów. O 22 proc., do 3,28 mld euro, wzrosły tantiemy z wydarzeń publicznych, natomiast nadawcy telewizyjni i radiowi wypłacili – 3,9 mld euro, o 4 proc. mniej niż rok wcześniej. I te właśnie spadki ilustrują zmianę pokoleniową. Jeszcze przed dekadą, w 2013 r., telewizja i radio stanowiły 46 proc. całkowitych wpływów CISAC. W 2023 r. wpływy te spadły do zaledwie 30 proc.
Czytaj więcej
Walka trwała 1145 dni, ale filmowcy doczekali się ustawy gwarantującej im tantiemy za filmy wyświetlane w internecie.
To popularność daje zarobić
Choć rośnie udział tantiem z kanału cyfrowego, nie dla wszystkich jest to dobra informacja. Autorzy raportu ostrzegają, że zdecydowana większość twórców twierdzi, że nie jest w stanie zapewnić sobie utrzymania ze streamingu. Chodzi zwłaszcza o artystów, którzy nie należą do wąskiego grona najpopularniejszych gwiazd lub nie mogą liczyć na inne źródła dochodu, takie jak występy na żywo. Kwestia ta staje się coraz bardziej krytyczna wraz ze wzrostem roli dochodów cyfrowych w ogólnych dochodach artystów. Raport CISAC wskazuje, że grono artystów w streamingach rośnie szybciej niż rosną przychody z tego kanału, a w streamingach dodawanych jest nawet 120 tys. nowych nagrań… dziennie.