Coś złego dzieje się ze zdrowiem Polaków. Przyczyn jest wiele

Choć statystyki śmiertelności wróciły już do poziomów sprzed pandemii, to ponad 70 proc. respondentów naszego badania stwierdziło, że boi się poważnego zachorowania – mówi Paweł Bednarek, wiceprezes zarządu Warty.

Publikacja: 08.04.2024 09:00

Coś złego dzieje się ze zdrowiem Polaków. Przyczyn jest wiele

Foto: Dariusz Iwański

Materiał powstał we współpracy z Wartą

W jakim miejscu znajduje się obecnie polski rynek ubezpieczeń na życie? Czy doszedł już do siebie po pandemii Covid-19?

Rynek ubezpieczeń na życie zdecydowanie odczuł efekty pandemii. W ciągu dwóch lat liczba nadmiarowych zgonów sięgnęła blisko 250 tys. osób. W statystykach światowych dało nam to dosyć eksponowane miejsce, w sensie negatywnym. To oczywiście wiązało się ze zwiększonymi wypłatami świadczeń po stronie ubezpieczycieli. To już minęło, poziom śmiertelności wrócił już do poziomów sprzed pandemii, a może wręcz jest niższy, ale na horyzoncie widać niepokojące sygnały. Ponad 70 proc. respondentów naszego badania stwierdziło, że boi się poważnego zachorowania i – jak widać – ma to uzasadnienie. Liczba Kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego publikowana przez Ministerstwo Cyfryzacji pokazuje potężne wzrosty. Zbliżamy się do poziomu 400 tys. podejrzeń nowotworu rocznie. Oczywiście nowotworów potem diagnozowanych jest mniej, o mniej więcej połowę, ale i tak jest to liczba zatrważająco wysoka. Dla nas to sygnał, że dzieje się coś złego. Zapewne nie ma jednej przyczyny tej sytuacji, bo z jednej strony jest to pokłosie zaniedbanej w czasie pandemii profilaktyki zdrowotnej, z drugiej zaś problemów z dostępem do lekarza i specjalistycznych badań. Na to nakładają się inne problemy, jak zła jakość powietrza, którym oddychamy w Polsce, niezdrowy tryb życia czy stres, w którym żyjemy. Te trendy, jeżeli chodzi o zachorowalność, mogą w przyszłości przełożyć się na poziom wypłat z ubezpieczeń na życie.

Pandemia sprawiła, że bardziej zaczęliśmy troszczyć się o życie i zdrowie, to napędziło sprzedaż ubezpieczeń na życie oraz prywatnych pakietów medycznych. Ostatnie dwa lata to jednak czas wysokiej inflacji, która przetrzebiła budżety gospodarstw domowych. Czy gorsza sytuacja finansowa sprawiła, że ludzie zaczęli rezygnować z ubezpieczeń?

Nie obserwujemy takiego zjawiska. Sytuacja jest stabilna, nadal osiągamy dynamiczny wzrost sprzedaży ochronnych ubezpieczeń na życie. Oczywiście kwestia kosztów jest dla naszych klientów bardzo istotna, wszyscy odczuliśmy skutki drożyzny i wysokiej inflacji. Bierzemy to pod uwagę, staramy się dostosować do tej sytuacji naszą ofertę, zapewniając klientom produkty, które lepiej odpowiadają ich potrzebom. Po drugiej stronie widzimy utrzymującą się, a nawet rosnącą świadomość potrzeby zabezpieczania się na wypadek nagłych zdarzeń losowych i życiowych. Coraz więcej klientów wie, że ubezpieczenia na życie mogą im się przydać tu i teraz, a nie za wiele lat, gdy będą już w podeszłym wieku. Ten trend widać w wynikach Warty za zeszły rok. Sprzedaż ubezpieczeń na życie wzrosła w naszej firmie o 16,6 proc., co przełożyło się na 1,4 mld zł przypisu składki brutto i przyrost liczby klientów z takimi polisami o 10 proc. rok do roku.

Czy można mówić o jakichś nowych trendach na rynku ubezpieczeń życiowych?

Zdecydowanie tak. Wyraźnie rośnie sprzedaż produktów typowo ochronnych, które dają klientowi nie tylko klasyczne ubezpieczenie życiowe, ale też zabezpieczają jego różne potrzeby związane ze zdrowiem. Wcześniej ubezpieczenia na życie były traktowane bardziej jako zabezpieczenie w sytuacji skrajnej, w przypadku śmierci klienta. Polisa zabezpiecza w takim przypadku potrzeby finansowe rodziny zmarłego, pomaga uregulować różne pojawiające się w takim momencie zobowiązania. Teraz mamy przesunięcie w stronę rozwiązań, które skupiają się wokół ewentualnych problemów zdrowotnych ubezpieczonego. Do wzrostu sprzedaży takich polis w znaczącym stopniu przyczyniają się oczywiście problemy publicznego systemu ochrony zdrowia, w tym trudności z dostępem do lekarzy i świadczeń oferowanych w ramach powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych, czyli na NFZ. Dzięki ubezpieczeniom klienci mogą wybrać alternatywne rozwiązania, mogą skorzystać z oferty niepublicznej opieki zdrowotnej, lepiej dzięki temu zabezpieczając swoje potrzeby. Popyt napędza podaż, ubezpieczyciele dostrzegli rosnące zapotrzebowanie na produkty ochronne, rozbudowują więc swoją ofertę w tym zakresie.

Ten trend będzie się utrzymywał?

Sądzę, że tak. Pamiętajmy, że mamy przybierający na sile kryzys demograficzny. On dotyka także wiele innych krajów na całym świecie. Poważny problem mają Włosi czy Hiszpanie. Ale to Polska należy do najszybciej starzejących się narodów w Europie. Sytuację pogarsza drastycznie hamująca liczba urodzeń. W zeszłym roku na świat przyszło w Polsce zaledwie 272 tys. dzieci. Najmniej od 1945 r. To także przekłada się na starzejącą się służbę zdrowia. Rośnie średni wiek lekarzy, pielęgniarek i personelu medycznego w naszym kraju. Duża część z nich ma już ponad 60 lat. Będzie to pogłębiać problemy z dostępem do opieki zdrowotnej, zwłaszcza publicznej. I sprawi, że zainteresowanie rozwiązaniami alternatywnymi, ułatwiającymi dostęp do lekarza oraz badań specjalistycznych, będzie coraz większe. To oznacza rosnącą przestrzeń dla produktów, które oferują pomoc w zorganizowaniu i opłaceniu wsparcia w razie wypadku klienta, jego nagłej choroby, koniecznej operacji, pobytu w szpitalu, a w najgorszym przypadku pomagają rodzinie po jego śmierci.

Co z cenami polis na życie?

To złożony temat. Z jednej bowiem strony inflacja mocno odbiła się na budżetach gospodarstw domowych. Z drugiej strony wzrosły koszty usług i świadczeń medycznych, a także ceny wizyt i porad lekarskich. Inflacja medyczna jest zawsze o te kilka punktów procentowych wyższa od zwykłej inflacji, konsumenckiej. Ubezpieczyciele muszą się w tym odnaleźć, zaoferować klientom takie ceny polis, po które ci, mimo kryzysu finansowego, będą chcieli sięgać. I mamy tu dwie sytuacje. Pierwszą, w której klient kupujący ubezpieczenie na życie określa, jaką kwotę świadczenia chce uzyskać w przypadku ewentualnego zdarzenia objętego ochroną. Od tego uzależniona jest cena polisy. Tu w pewnym sensie klient sam ją określa. Efekt inflacyjny jest tu mniejszy. Inaczej jest, gdy firma ubezpieczeniowa oferuje klientowi konkretną usługę, np. w ramach polisy może korzystać z porad lekarza specjalisty i świadczeń medycznych. W takim przypadku inflacja medyczna działa z większym przełożeniem i ceny muszą rosnąć. Pociecha w tym, że w ostatnim czasie inflacja mocno wyhamowała.

A problem wydolności prywatnej służby zdrowia? Słychać głosy, że duży popyt na ubezpieczenia ochronne, a także na abonamenty medyczne sprawił, że rosną kolejki i problemy z dostępnością do lekarzy także tutaj.

Widzimy to zjawisko, ale z naszych obserwacji nie wynika, by obecnie powodowało ono jakieś drastyczne niedogodności dla klientów i pacjentów. Oczywiście, jak wspomniałem, system zabezpieczenia społecznego i zdrowotnego w Polsce dotyka dziś bardzo wiele problemów i będzie musiał mierzyć się z rosnącymi wyzwaniami, a ich rozwiązanie będzie w następnych latach jednym z priorytetów dla rynku, także dla ubezpieczycieli, ale też dla rządzących.

A co dziś pozwala rozwijać się ubezpieczycielom życiowym? Co pozwala wam iść do przodu?

Kluczowe są trzy obszary. Po pierwsze, jest to oferta produktowa. Jej rozbudowa, mądre dostosowywanie do zmieniających się potrzeb klientów to na pewno element, który pozwala się rozwijać ubezpieczycielom. Druga rzecz to rozwój sieci i kanałów sprzedaży. Z tym wiąże się trzeci obszar, czyli nowe technologie. Klienci szukają dziś często rozwiązań kompleksowych, które dadzą im ochronę w różnych sytuacjach, ale są też osoby, które decydują się na bardzo precyzyjne określenie swoich potrzeb i tylko do nich chcą ograniczyć swoje ubezpieczenie. Bardzo ważna w takich przypadkach jest dobra, rozbudowana sieć agentów ubezpieczeniowych, którzy pomogą wybrać odpowiedni produkt zgodny z aktualnymi potrzebami klienta. Warta dysponuje jedną z największych struktur sprzedażowych, naszych agentów bez problemu można znaleźć na terenie całego kraju. To są tysiące osób, które oferują jednocześnie ubezpieczenia majątkowe i na życie. To nasz duży atut. Sięgamy też po nowe technologie i sztuczną inteligencję, nie tylko w procesie obsługi klientów i sprzedaży polis, ale też w procesie wypłaty świadczeń. W zeszłym roku w pełni automatycznie, bez udziału człowieka, wypłaciliśmy klientom około 50 mln zł. To daje nam jedno z czołowych, jeśli nie pierwsze miejsce wśród ubezpieczycieli w wykorzystaniu tego rodzaju rozwiązań i nowych technologii. Będziemy ten obszar rozwijać.

Jakie ambicje na przyszłość ma Warta w ubezpieczeniach na życie?

Skupiamy się na ochronnych ubezpieczeniach na życie ze składką regularną. Specjalizujemy się w tego rodzaju produktach. Jesteśmy tu liderem wzrostu. Obszar ubezpieczeń życiowych uległ pewnym ograniczeniom z powodu nakładanych nań różnych nowych wymagań, mimo to rośniemy zdecydowanie powyżej tempa rynku i osiągnęliśmy duży sukces. Wdrażamy nowe rozwiązania, nowe produkty, odważnie sięgamy po nowe technologie. Chcemy oferować najlepsze rozwiązania na rynku o najwyższej jakości. Chcemy, to oczywiste, być liderem, który kreuje ten rynek. W kolejnych latach będziemy kontynuować dynamiczny wzrost i realizować strategię spółki w tym zakresie.

Materiał powstał we współpracy z Wartą

Materiał powstał we współpracy z Wartą

W jakim miejscu znajduje się obecnie polski rynek ubezpieczeń na życie? Czy doszedł już do siebie po pandemii Covid-19?

Pozostało 98% artykułu
Biznes
Gigant doradztwa coraz bliżej ugody wartej 600 mln dol. Miał przyczynić się do epidemii opioidów
KONFLIKTY ZBROJNE
Amerykańskie rakiety nie przyniosą przełomu
Biznes
Foxconn chce inwestować w Polsce. Tajwańska firma szuka okazji
Biznes
Amerykanie reagują na uszkodzenia podmorskich kabli internetowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Polska AI podbiła Dolinę Krzemową