- Kongsberg działa na kilku różnych obszarach, o których mogę powiedzieć, że są to obszary niszowe. Wiele lat temu rząd Norwegii zadecydował, że nie ma sensu inwestować we wszystkie możliwe technologie, choć wiele z nich można uznać za konieczne w zapewnieniu stałości dostaw dla armii. W przypadku Norwegii takie przekrojowe podejście jest jednak nierealne. Mówimy o kraju, który liczy sobie trochę ponad 5 mln ludzi i dlatego nie ma takiej możliwości, by posiadać wszystkie technologie - tłumaczył Krystian Chmielewski, szef na Polskę norweskiego koncerny zbrojeniowego Kongsberg.
- To, czym my się zajmujemy, to gównie systemy obrony przeciwlotniczej, systemy okrętowe, elementy kompozytowe np. do F35 czy różnych helikopterów, systemy łączności, systemy kosmiczne i rozpoznania - wyjaśniał.
Określana mianem "niszowej" oferta doskonale wpisuje się w obecne trendy zakupowe armii. Kongsberg na dobre zagościł nad Wisłą po podpisaniu kontraktu na dostawę wyposażenia dla Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego - obecnie Morskiej Jednostki Rakietowej w Siemirowicach. Podstawą tej broni są przeciwokrętowe pociski manewrujące NSM.