Ostatnie dwa lata pogłębiły różnice między mieszkańcami wsi i miast. W najlepszym dla rolnictwa 2007 r. gospodarstwo towarowe (sprzedające część produkcji) przynosiło przeciętne dochody wysokości 92 proc. płacy netto w gospodarce. W ubiegłym roku było to już tylko 67 proc.
[wyimek] [b]71 mld zł[/b] - wyniosła wartość produkcji rolnej w ub.r. wg cen producenta[/wyimek]
To wynik spadku cen surowców rolnych – zwłaszcza mleka, zbóż i owoców. – Z naszych badań, które obejmują ok. 750 tys. gospodarstw, wynika, że 10 proc. z nich w ubiegłym roku nie przyniosło dochodu, mimo rekordowo wysokich dopłat bezpośrednich. Bez otrzymywania unijnych dopłat obszarowych aż 40 proc. polskich gospodarstw towarowych miałoby w ubiegłym roku straty – mówi dr Lech Goraj, szef Systemu Zbierania i Wykorzystania Danych Rachunkowych z gospodarstw (FADN).
Według jego szacunków, wykonanych z użyciem wskaźników z rachunków makroekonomicznych dla rolnictwa, zgodnych z metodyką Eurostatu, w ostatnim roku dochody rolników liczone w cenach bieżących wzrosły średnio o 8 proc. w porównaniu z 2008 r. Zyskali głównie producenci trzody i drobiu, podczas gdy gospodarstwa nastawione na produkcję mleka, zbóż, warzyw i owoców zarobiły mniej niż przed rokiem.
W 2009 r. średni dochód z rodzinnego gospodarstwa rolnego w przeliczeniu na osobę pełnozatrudnioną (pracującą co najmniej 2200 godz. w roku) uzyskany przez gospodarstwa towarowe wzrósł 8 proc. i wyniósł 17,25 tys. Dochód ten stanowił 67 proc. średniej płacy netto w gospodarce narodowej, gdy w 2008 r. – 68,4 proc. Dopłaty bezpośrednie, które zgodnie z przepisami PIT nie mogą być opodatkowane, odpowiadają za 54,5 proc. tego dochodu. – W takiej sytuacji zastąpienie podatku rolnego płaconego przez wszystkich właścicieli ziemi rolniczej (poza prowadzącymi działy specjalne produkcji rolnej) podatkiem od dochodów nie byłoby dla budżetu państwa korzystne – uważa dr Goraj.