Aldi na wiosnę w Polsce

Największa w Europie sieć dyskontowa wejdzie na nasz rynek za dwa miesiące. Aldi zaoferuje produkty o 30 proc. tańsze, niż ma dziś konkurencja

Aktualizacja: 19.01.2008 02:17 Publikacja: 19.01.2008 02:16

Aldi na wiosnę w Polsce

Foto: Rzeczpospolita

Według nieoficjalnych informacji “Rz” sieć Aldi ma zadebiutować na naszym rynku wiosną, prawdopodobnie w marcu. Do Polski sieć zamierzała wejść pierwszy raz latem 2007 r. Przesunęła decyzję, bo ma podobno kłopoty z uzyskaniem koncesji na alkohol w części sklepów oraz dopełnieniem formalności budowlanych – też w odniesieniu do kilku projektów. – Część dokumentów trafiła nie do tych urzędów co trzeba, dlatego procedury trwają tak długo. Nie pomogła też pogoda, grudniowe mrozy pokrzyżowały budowlane plany firmy – mówi osoba z otoczenia szefów Aldiego. Według doniesień niemieckiej prasy firma należąca do Karla i Theo Albrechtów planuje otworzyć w naszym kraju docelowo nawet tysiąc sklepów.

Prace nad debiutem Aldiego trwają w najlepsze – biuro firmy w Polsce na początku było w Warszawie, ale w ubiegłym roku centralę przeniesiono do Chorzowa. Na Śląsku sieć zbudowała też już swój pierwszy magazyn centralny.

Firma zapowiada mocne wejście i nokaut konkurencji – ceny w sklepach Aldiego mają być co najmniej o 30 proc. niższe niż u konkurencji. Jednak początkowo stosunkowo niewielka część Polaków będzie mogła z takich okazji skorzystać. Konkurencję cieszy, że minie trochę czasu, zanim Aldi pokryje sklepami cały kraj.

Niemiecka sieć to prawdziwy gigant – jej przychody wynoszą ponad 50 mld dolarów rocznie. W Europie ma ponad 6,5 tysiąca sklepów, kolejny tysiąc poza Starym Kontynentem.

Jak podaje w swoim opracowaniu firma badawcza Nielsen, ponad połowa placówek Aldiego działa w Niemczech, a sieć jest obecna jeszcze w 13 krajach Europy. Najwyższy udział w handlu podstawowymi artykułami spożywczymi i chemicznymi ma oczywiście na swoim macierzystym rynku, gdzie wynosi on 16,2 proc., kolejna jest Belgia – 11,9 proc., ale już w Irlandii czy Francji wskaźniki są znacznie niższe.

Niskie ceny to główny sposób tej sieci na konkurencję. Sądząc po jej wynikach finansowych, skuteczny.

Sieć przebija konkurencję cenami – jej produkty są tańsze niż średnio na rynku o 40 proc. To efekt specyficznej oferty – głównie marki własne i bardzo ograniczona liczba produktów znanych firm.

Nie wiadomo, czy taki system handlu się przyjmie na naszym rynku. Podobnie pracowała francuska sieć Leader Price, która wycofała się z Polski. Dopiero pod sam koniec w jej ofercie pojawiły się markowe produkty, co i tak nie pomogło w przyciągnięciu klientów.

Głównym europejskim konkurentem Aldiego, należącego do braci Albrecht, jest także niemiecki Lidl. Aldi w ciągu ostatnich 15 lat podwoił liczbę sklepów, Lidl otwierał średnio jedną nową placówkę dziennie. Ta sieć działa w 20 krajach, z których największymi rynkami są Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania i Belgia. W Europie ma ponad 6,3 tys. sklepów. Obydwie firmy będą też konkurowały w Polsce – Lidl ma w naszym kraju ponad 260 sklepów, a szacunkowe przychody sieci za 2006 r. wyniosły 1,5 mld zł.

Na Aldiego czeka jeszcze jeden konkurent – Biedronka, która ma ponad 1 tys. sklepów, a jej przychody za 2007 r. wyniosły niemal 9 mld zł. Firma zapowiedziała otwieranie co najmniej 120 sklepów w kolejnych latach, w tym roku po zgodzie władz antymonopolowych ma też przejąć ponad 200 placówek Plusa w naszym kraju.

Aldi, nawet jeśli będzie rozwijał się intensywnie, bez przejęć nie ma szans na szybkie pokonanie konkurentów.

– Rozwój organiczny jest kosztowny i długo trwa. Zwłaszcza że w Polsce działa już wiele firm i ciągle powstają nowe, które przejmują zarówno pojedyncze sklepy, jak i całe sieci – mówi Andrzej Faliński, dyr. Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zrzeszającej zagraniczne sieci działające w Polsce.

W całej Europie dyskonty rozwijają się bardzo szybko. Jak podaje Nielsen, w Polsce na 1 mln mieszkańców przypada tylko 38 takich sklepów, natomiast w Norwegii jest ich 253, w Austrii 134, a w Danii 128. Jednak ich znaczenie rośnie – jak wskazuje firma GfK w 2006 r. 17,6 proc. sprzedaży przypadało na tego typu sklepy. W 2005 r. ich udział wynosił 11 proc., a rok wcześniej – 8 proc.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

p.mazurkiewicz@rp.pl

Biznes
Gdzie na wakacjach najczęściej spotkamy Rosjan? Wcale nie w Egipcie i Turcji
Biznes
Piorun numer 3000 wyprodukowany. Mesko z rekordowym zyskiem i opóźnieniami
Biznes
Polska chce przejąć hiszpański koncern. Minister gospodarki Hiszpanii stawia warunki
Biznes
Eksperci oceniają strategię gospodarczą Tuska, rozwój unijnej sztucznej inteligencji
Biznes
Donald Trump przywraca plastikowe słomki. „Papierowe nie działają”