Polska chce przejąć hiszpański koncern. Minister gospodarki Hiszpanii stawia warunki

– Przyszły inwestor potentata superszybkich pociągów Talgo musi nie tylko utrzymać produkcję i zatrudnienie w Hiszpanii, ale także zapewnić jego rozwój technologiczny – mówi minister gospodarki Królestwa Hiszpanii Carlos Cuerpo w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Publikacja: 12.02.2025 11:40

Polska chce przejąć hiszpański koncern. Minister gospodarki Hiszpanii stawia warunki

Foto: mat. prasowe

Gdy na początku tego tygodnia PFR i Pesa ujawniły warunki przejęcia hiszpańskiego producenta superszybkich pociągów Talgo, akcje spółki skoczyły o 8 procent. Polska oferta najwyraźniej jest znakomita…

Rząd musi być ostrożny, bo mówimy o spółce giełdowej i ostateczne decyzje o wyborze partnera podejmie ona sama. To, czego chcą hiszpańskie władze, to by Talgo pozostał liderem w swojej technologii i się w tym obszarze rozwijał. Chcemy też, aby w średnim i długim okresie akcjonariusze pozostali zaangażowani w rozwój spółki, ale także aby utrzymała ona produkcję i zatrudnienie w Hiszpanii. Mamy nadzieję, że w nadchodzących tygodniach uda się zakończyć negocjacje w taki sposób, aby zapewnić na długą metę wiarygodność Talgo.

Wydaje się, że te warunki polska oferta spełnia. Zdaje się, że PFR jest gotowy do podjęcia zobowiązania o utrzymaniu tak siedziby Talgo, jak i produkcji w Hiszpanii, być może poprzez utrzymanie w spółce mniejszościowego hiszpańskiego akcjonariusza z prawem weta odnośnie do strategicznych dla przedsiębiorstwa decyzji. Tego nie odnajdujemy w ofercie Sidenoru, który inaczej niż Pesa jest koncernem hutniczym, a nie producentem taboru kolejowego. Co więcej, baskijska oferta ogranicza się do niespełna 30 proc. akcji, podczas gdy Polacy są gotowi kupić całość akcji Talgo, i to po wyraźnie wyższej cenie.

Dwie uwagi. Po pierwsze, PFR nie przedstawił jeszcze zobowiązującej oferty. Po wtóre, rozwiązanie, do jakiego dojdziemy, może obejmować różne układy, w tym współpracę czy porozumienie z innymi przedsiębiorstwami, z innymi czołowymi firmami na poziomie europejskim. Powtórzę: chodzi nam o stworzenie perspektywy rozwoju firmy na dłuższą metę przy jednoczesnym utrzymaniu jej zdolności produkcyjnej w Hiszpanii. Prawo naszego kraju zawiera dobre rozwiązania na poziomie europejskim, ponieważ chroni strategiczne branże przemysłowe i stwarza warunki do ich rozwoju, a jednocześnie umożliwia inwestycje zagraniczne na wielką skalę w transporcie, energetyce odnawialnej, zaawansowanych technologiach. 

Czytaj więcej

Rząd baskijski podbija stawkę przejęcia Talgo

Santander stał się największym zagranicznym bankiem w Polsce dzięki przejęciu Banku Zachodniego i Banku WBK. Hiszpanie kupili szereg kluczowych polskich firm, jak Solaris czy Budimex. Łącznie Hiszpania zaangażowała już w naszym kraju ponad 17 mld euro. Trudno byłoby zrozumieć, że Madryt blokuje zakup przez polski kapitał Talgo…

Muszę znowu być ostrożnym, ponieważ ta decyzja należy do akcjonariuszy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że polska oferta została złożona w ramach jednolitego rynku, gdzie gwarantowany jest swobodny przepływ kapitału i co pozwala na bardzo korzystne inwestycje. Ale jestem przekonany, że w niedługim czasie dojdzie do pozytywnego dla przedsiębiorstwa rozwiązania. 

Donald Tusk ogłosił w poniedziałek ambitny plan rozwoju kraju obejmujący także inwestycje ponad 40 mld euro w rozwój szybkich kolei w nadchodzących latach. To jest część koncepcji CPK, która otwiera dla Talgo ogromne perspektywy. 

W Polsce działa ponad 300 hiszpańskich inwestycji, które w bardzo wymierny sposób przyczyniają się do rozwoju kraju. Ogromne inwestycje w rozwój infrastruktury, jakie zapowiedział premier Tusk, stwarzają dla naszych przedsiębiorstw nowe możliwości rozwoju, nie tylko zresztą gdy idzie o transport kolejowy, ale choćby także lotniska. To jest przesłanie, które w środę przekażę w Warszawie ministrom gospodarki, finansów i rozwoju. 

Czy nie jest to jednak też problem psychologiczny? Bo oto Polska, skąd jeszcze 30 lat temu przyjeżdżali za pracą do Hiszpanii imigranci, teraz jest w zasadzie na tym samym poziomie rozwoju co pański kraj: według MFW dochód na mieszkańca przy uwzględnieniu siły nabywczej walut narodowych wynosi już 54 tys. dol. w naszym kraju wobec 56 tys. dol. w Hiszpanii. W Madrycie trudno jest może zaakceptować, że taki ubogi krewny nagle kupuje srebra rodowe?

Absolutnie nie! Nie ma to nic z tym wspólnego. W hiszpańskim rządzie, ale też w hiszpańskim społeczeństwie Polska ma bardzo dobry wizerunek. Jako sojusznik, jako kraj z niezwykle dynamiczną gospodarką. Nie ma też żadnych obaw przed polskimi inwestycjami w naszym kraju. Jestem bardzo zadowolony z powodu tak szybkiego rozwoju obu naszych krajów. Kiedy dobrze idzie jednemu z wielkich krajów Unii, jak Polsce, tym lepiej dla Hiszpanii.

Nie ma dziś niczego ważniejszego niż bezpieczeństwo. Jednak z danych NATO wynika, że Hiszpania w ub.r. wydała na ten cel 1,28 procent PKB, najmniej ze wszystkich krajów sojuszu. Krótko mówiąc, jedzie w pakcie na gapę. 

Hiszpania jest trzecim w kolejności krajem NATO, który w ostatnich latach najbardziej zwiększył w liczbach absolutnych wydatki na obronę. Nasza gospodarka bardzo się rozwinęła i przez to, gdy przełoży się te nakłady na procent PKB, ten postęp wydaje się mniejszy, choć zaangażowanie inwestycyjne jest ogromne. Premier Pedro Sánchez także potwierdził zobowiązanie do dojścia do 2 procent PKB. 

Czytaj więcej

Pesa chce z Hiszpanami budować superszybkie pociągi. Liczy na zamówienia w Polsce

Ma to nastąpić dopiero w 2029 roku.

Zobaczymy, kiedy to nastąpi, ale jestem optymistą, ponieważ robimy tu maksymalny wysiłek. Nie można też ograniczać się do jednego wskaźnika, oceniając zaangażowanie danego kraju w NATO. Dziś t3 tysiące hiszpańskich żołnierzy bierze udział w misjach zagranicznych sojuszu. Zdajemy sobie sprawę, że rok 2025 to nie jest 2015. Jesteśmy bardzo zaangażowani w pomoc dla Ukrainy na różnych poziomach, zaczynając od wsparcia zbrojeniowego i finansowego. Hiszpania przyjęła 200 tysięcy ukraińskich uchodźców. 

Wchodząc do NATO, każdy kraj przystał jednak na określoną metodologię liczenia nakładów na obronę. Gdy Donald Trump widzi, że Hiszpania wydaje tak mało, czy nie prowokuje go to do dystansowania się od obrony całej Europy?

Zdaję sobie sprawę z obrazu Hiszpanii, jaki powoduje ta liczba. Powtórzę jednak nasze zobowiązanie do zwiększenia jej i zrobienia tego możliwie jak najszybciej. Ten wysiłek jest zresztą także widoczny w odpowiedzi Unii Europejskiej na rosyjską inwazję Ukrainy. Udało nam się wtedy wszystkim porozumieć się, aby wesprzeć Ukraińców. 

W ubiegłym roku przeszło jedna piąta gazu sprowadzonego przez Hiszpanię pochodziła z Rosji…

Biorąc pod uwagę terminale gazu skroplonego (LNG), które mamy w Hiszpanii, staliśmy się hubem energetycznym. Jesteśmy świadomi, że w miarę odnawiania średnio- i długoterminowych kontraktów w tym obszarze trzeba będzie w przyszłości ograniczyć tę zależność od Rosji na strategicznych sojuszników i wiarygodnych partnerów. Gdy jednak idzie o surowce, które nie są objęte sankcjami, ta decyzja należy do poszczególnych przedsiębiorstw, a nie władz państwowych. 

Donald Trump może w każdej chwili wywołać wojnę handlową z Unią Europejską. Bruksela jest na to gotowa?

Trump już wprowadził powszechne cła na import stali i aluminium. Po pierwsze, należy wyrazić żal z powodu wprowadzenia tych środków protekcjonistycznych, które ostatecznie szkodzą wszystkim, zarówno tym, którzy je wprowadzają, jak i tym, którzy z ich powodu cierpią. Europa musi przekonywać, że to nie jest właściwa droga, ale trzeba dochodzić do porozumień, pogłębienia współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. To powiedziawszy, nie możemy pozostać bierni i musimy w Unii bronić interesów naszego przemysłu, naszych przedsiębiorstw i naszych pracowników. Mamy po temu odpowiednie narzędzia i potencjał do odpowiedzi. Zrobimy to w sposób zdecydowany i proporcjonalny do gróźb, jakie są ku nam skierowane. Jednocześnie Europa musi być chroniona i dlatego musimy szukać alternatywnych rynków dla naszych eksporterów. Dlatego tak ważne jest wejście w życie umów o wolnym handlu z Mercosurem, z Meksykiem. Musimy rozszerzać sieć naszych sojuszników.

Ale powinniśmy też szukać źródeł wzrostu w pogłębieniu jednolitego rynku w sektorze telekomunikacyjnym, energetycznym, finansowym. W szczególności zrobiliśmy do tej pory niewielki postęp, gdy idzie o integrację rynków finansowych, co znacznie ułatwiłoby finansowanie rozwoju biznesu. Hiszpania forsuje tu ciekawe rozwiązanie dla poprawy zarządzania Unią. Nasza propozycja Laboratorium Konkurencyjności Europejskiej umożliwia kilku zainteresowanym krajom sfinalizowanie konkretnego projektu integracji. Na przykład jednolitego systemu oceny wiarygodności kredytowej małych i średnich przedsiębiorstw. To bardzo ułatwiłoby im pozyskanie kredytów we wszystkich krajach Unii.

Zacieśnienie współpracy z Chinami może okazać się konieczne w razie wojny handlowej z Ameryką?

Chiny są naszym strategicznym sojusznikiem i partnerem. To jest rzecz kluczowa. Mówiliśmy o tym w przypadku aut elektrycznych. Zarówno ja, jak i premier podkreślaliśmy, że nikomu nie przyniesie korzyści wchodzenie w logikę protekcjonistyczną. Powinniśmy i w tym obszarze dojść do porozumienia z władzami chińskimi. Chiny są bardzo poważnym źródłem inwestycji w Unii. Dysponują bardzo zaawansowanymi technologiami. Współpraca z Chińczykami może być tylko korzystna dla nas wszystkich. 

Donald Tusk zapowiedział, że Polska nie będzie przyjmowała uchodźców w ramach paktu migracyjnego. A przecież miał on ulżyć krajom południa Europy… 

Zdajemy sobie sprawę z ciężaru, jakim jest przyjęcie przez Polskę tak wielu uchodźców z Ukrainy. Dobre w tym wszystkim jest to, że udało się doprowadzić do integracji tej ludności, która dziś przyczynia się do przyspieszenia rozwoju polskiej gospodarki. Ale chcielibyśmy, aby w tej debacie o emigracji brano też pod uwagę potrzeby flanki południowej Unii. Jesteśmy na pierwszej linii imigracji z Afryki. Tu Unia powinna działać solidarnie.

W ubiegłym roku ponad 4 tysiące Polaków kupiło domy wakacyjne w Hiszpanii, głównie na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Jednak dla odzyskania konkurencyjności gospodarki Unia wycofuje się z walki z ociepleniem klimatu. Niedługo może się okazać, że przynajmniej latem nie da się przetrwać choćby na Costa del Sol. 

Katastrofalne powodzie w regionie Walencji przypomniały nam, jakie mogą być skutki zmian klimatycznych. Traktujemy to jak najbardziej poważnie. Tylko w ciągu ostatnich sześciu lat udało nam się zwiększyć z około 20 procent do 50 procent udział źródeł odnawialnych w bilansie energetycznym naszego kraju. Nie powinniśmy więc w Unii przeciwstawiać konkurencyjności i powstrzymania zmian klimatycznych, tylko równolegle starać się osiągnąć i jedno, i drugie. Hiszpania jest światowym liderem, gdy idzie o turystykę. Z tego tytułu w ubiegłym roku udało nam się uzyskać 95 mld euro. To jest rekord historyczny, choć jeszcze więcej, 100 mld euro, uzyskaliśmy z eksportu innych usług: finansowych, telekomunikacyjnych. Analiza wydatków z kart kredytowych pokazuje, że najszybciej rośnie w tej chwili ruch przed i po sezonie letnim. A także gdy idzie o destynacje, które nie są związane tylko z plażami, ale oferują nadzwyczajne doświadczenia kulturalne czy gastronomiczne. Jest to korzystna dla stabilności sektora turystycznego tendencja.

Sondaże wskazują, że największe szanse na zdobycie władzy ma w tej chwili koalicja Partii Ludowej (PP) i postfrankistowskiej Vox. To nie jest przerażająca perspektywa? 

Obecny rząd (w którym główną rolę odgrywa lewicowa PSOE – red.) zamierza dokończyć swój mandat, który upływa dopiero w 2027 roku. Chcemy w tym czasie utrzymać szybki wzrost gospodarki, ale jednocześnie zapewnić bardziej sprawiedliwy podział owoców tego wzrostu. Jednym z elementów tego jest ograniczenie tygodnia pracy z 40 do 37,5 godziny. Chodzi o limit prawny, bo tak naprawdę już teraz Hiszpanie pracują średnio nieco ponad 38 godzin tygodniowo. Chcemy uzyskać to dodatkowe prawo dla pracowników, dać im więcej czasu na wypoczynek bez podcinania konkurencyjności przedsiębiorstw. Wprowadzamy rozwiązania, które pomogą przedsiębiorstwom poprawić wydajność tak, aby nasz kraj mógł nadal się rozwijać. W ten sposób powstanie korzystne sprzężenie zwrotne, na którym skorzystają wszyscy.

O rozmówcy

Carlos Cuerpo

Minister gospodarki Hiszpanii od grudnia 2023 roku. Absolwent London School of Economics (LSE), wchodzi w skład koalicyjnego rządu Pedra Sáncheza złożonego z umiarkowanie lewicowej PSOE i radykalnie lewicowej Unidos Podemos.

Gdy na początku tego tygodnia PFR i Pesa ujawniły warunki przejęcia hiszpańskiego producenta superszybkich pociągów Talgo, akcje spółki skoczyły o 8 procent. Polska oferta najwyraźniej jest znakomita…

Rząd musi być ostrożny, bo mówimy o spółce giełdowej i ostateczne decyzje o wyborze partnera podejmie ona sama. To, czego chcą hiszpańskie władze, to by Talgo pozostał liderem w swojej technologii i się w tym obszarze rozwijał. Chcemy też, aby w średnim i długim okresie akcjonariusze pozostali zaangażowani w rozwój spółki, ale także aby utrzymała ona produkcję i zatrudnienie w Hiszpanii. Mamy nadzieję, że w nadchodzących tygodniach uda się zakończyć negocjacje w taki sposób, aby zapewnić na długą metę wiarygodność Talgo.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Eksperci oceniają strategię gospodarczą Tuska, rozwój unijnej sztucznej inteligencji
Biznes
Donald Trump przywraca plastikowe słomki. „Papierowe nie działają”
Biznes
Duńczycy mają pomysł. Zamiast Disneylandu ma być Hans Christian Andersenland
Biznes
Sprawa Cinkciarz.pl: klient złożył wniosek o upadłość spółki, prokuratura otwiera akta
Biznes
Rekordowe inwestycje rządu, nowe cła Trumpa i historyczny wzrost WIG