Kolorz: Czy to dobry interes?

Prywatyzacja górnictwa, której pierwszym, nadrzędnym celem jest łatanie dziury budżetowej to kiepskie rozwiązanie

Aktualizacja: 11.01.2011 11:42 Publikacja: 11.01.2011 11:39

Kolorz: Czy to dobry interes?

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

[i]Dominik Kolorz[/i]

Od dłuższego już czasu słyszymy, że górnictwo powinno zainwestować w nadchodzących kilku latach ok. 20 mld zł, by zachować obecny poziom produkcji, zwiększyć efektywność oraz bezpieczeństwo. I kiedy pada pytanie skąd wziąć takie pieniądze najczęściej pada odpowiedź: z giełdy. Ale kiedy zaczniemy liczyć realne wpływy z giełdy wyjdzie na to, że jest to niewielka część ogromnych potrzeb. Jastrzębska Spółka Węglowa chce pozyskać z giełdy ok. 3,5 mld zł, zakładając, że Skarb Państwa zachowa kontrolę nad spółką. Jednak tylko ok. 1,5 mld zł z powyższej kwoty JSW może przeznaczyć na inwestycje, reszta trafi do budżetu państwa. Tyle bowiem spółka uzyska środków z tytułu podwyższenia kapitału. Ile sam Skarb Państwa zyska na sprzedaży swoich akcji na skutek upublicznienia akcji JSW nie wiadomo, bowiem minister skarbu Aleksander Grad stwierdził niedawno, że nie ma jeszcze decyzji, jaki pakiet akcji Skarb Państwa sprzeda w ofercie publicznej. Kwota 3,5 mld zł o których publicznie wypowiada się prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej to zwykłe gdybanie, oparte na bardzo szacunkowej, wstępnej wycenie wartości 49 proc. akcji spółki. Reszta, 51 proc. zgodnie z rządową strategią górnictwa węgla kamiennego musi pozostać w dyspozycji Skarbu Państwa.

Ale czy na pewno? Doświadczenia z prywatyzacją lubelskiej „Bogdanki” podpowiadają, że nic co jest gwarantowane przez rząd Donalda Tuska nie jest gwarancją. Strategia to wszak dokument rządowy, a nie ustawa. Zawsze ją można zmienić, z pominięciem strony społecznej.

Jest pewnym truizmem mówienie, że górnictwo potrzebuje środków na inwestycje. Oczywiście, że potrzebuje. Pytanie tylko, czy warto sięgać po środki z giełdy za cenę utraty kontroli Państwa nad strategicznym sektorem, jakim jest górnictwo węgla kamiennego. Zwolennicy prywatyzacji przywołują przykład „Bogdanki”, której debiut giełdowy nie tylko nie zaszkodził, ale i pomógł w rozwoju. 526 mln zł, które spółka uzyskała z emisji akcji pozwoliły śmielej patrzyć w przyszłość, przybliżając znacząco moment uruchomienia wydobycia węgla z nowego Pola Stefanów. Jednak decyzja ministra skarbu o sprzedaży pakietu kontrolnego „Bogdanki” (co nastąpiło zaledwie kilka miesięcy po debiucie na GPW) każe też inaczej spojrzeć na proces prywatyzacji. Kopalnia będąca ważnym ogniwem w polityce energetycznej Państwa stała się z dnia na dzień przedmiotem transakcji giełdowych, jak każda inna spółka.

I nie trzeba było długo czekać na związane z tym reperkusje. Próba wrogiego przejęcia przez czeski NWR została odparta. Otwarte fundusze emerytalne, które są właścicielami kopalni nie skusiły się przy pierwszym wezwaniu. Podkreślam, pierwszym, bo nie ulega wątpliwości, że NWR podejmie kolejne próby. Pytanie co zrobią OFE, po tym jak rząd zdecydował się na zmiany w systemie emerytalnym? Jak wiadomo OFE będą otrzymywać 2,3 proc. składek zamiast 7,3 proc. W zamian rząd ma się zgodzić na większą swobodę w inwestowaniu środków. Ma uzyskać także możliwość wykorzystywania instrumentów i praw pochodnych, czyli popularnych opcji. To oznacza, że w ich interesie będzie nieustanny przepływ pieniądza. OFE będzie stawiało też na bardziej agresywną politykę inwestycyjną niż dotychczas. To powinno napawać pewną refleksją ministra skarbu, ale ten liczy już dni i godziny do debiutu giełdowego Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Gdyby tak nie było czy kazałby sobie raportować przygotowania prywatyzacyjne zarządu JSW?

Odpowiedzialny minister skarbu nie tylko zastanowiłby się nad powyższym, ale zdiagnozowałby sytuację na rynkach światowych i to nie tylko na rynkach surowcowych, bo te akurat mają się dobrze. Analitycy rynków surowcowych wróżą bowiem szybkie nadejście czegoś co nazywa się Peak Oil, czyli szczyt wydobycia ropy. Niektórzy twierdzą, że osiągniemy go w ciągu najbliższych 2-3 lat, ale nie brakuje też takich, którzy uważają, że już go zaliczyliśmy, a to oznacza deficyt w produkcji tego cennego surowca. Kryzys na rynku ropy, który według Międzynarodowej Agencji Energetycznej pojawi się już w 2012 roku odbije swe piętno na rynkach innych surowców, zwłaszcza tych, które mają znaczenie dla produkcji energii.

Ale to nie jedyny kryzys, który się czai. Jeszcze większe tsunami może wywołać kryzys finansowy. Ten, który przerabialiśmy niedawno może być niewielkim preludium. Kryzys lat 2008-2009 udało się zdławić dzięki „produkcji” pieniądza. Po tym, jak Ben Bernanke, szef amerykańskiej rezerwy federalnej (Fed) podjął decyzję o skupie obligacji skarbowych od banków komercyjnych za – bagatela – 600 miliardów dolarów, wśród finansistów na całym świecie rozgorzała dyskusja i pytanie: kiedy pęknie ta bańka. Kryzys zaufania do najważniejszych walut na świecie może spowodować hiperinflację. A wtedy nic nie warty pieniądz trzeba będzie zamienić szybko na coś co ma realną wartość. Surowce będą najbardziej poszukiwanym towarem.

Już dziś najbardziej poważni ekonomiści postulują powrót do czegoś na kształt systemu z Bretton Woods (wartość pieniądza był przeliczana na wartość złota po stałej cenie), zerwanego w 1971 r. przez ówczesnego prezydenta USA Richarda Nixona, który potrzebował „drukowanych” dolarów na wojnę w Wietnamie. Surowce zyskują dziś szczególną wagę, bo to one mogą być gwarantem stabilnego pieniądza.

Tych problemów, niestety, nie dostrzega minister skarbu, bowiem jego celem jest wypełnienie planu prywatyzacyjnego. Czasami myślę sobie, że kopalniom przydałby się inny właściciel niż Państwo, gdyż rządzący nie potrafią się identyfikować ze swoją własnością, trakyując ją po macoszemu. Przypominają sobie o niej z rzadka, kiedy jest możliwość ściągnięcia ze swojej spółki dywidendy.

Państwo w roli właściciela gospodarki to oczywiście patologia rodem z PRL-u. Są jednak branże szczególne, których rozwój wpływa na całokształt naszego życia społeczno-gospodarczego, których upadek może ciągnąć na dno całą gospodarkę. Jednym z nich jest zapewne sektor paliwowo-energetyczny. W Europie to rozumieją. Vattenfall, EdF, RWE czy CEZ to firmy państwowe, które śmiało inwestują w swój rozwój, które nie szukają kapitału na giełdzie, bo mają go na rynku.

Jako jeden z kilkudziesięciu milionów „akcjonariuszy” firmy pod nazwą „Skarb Państwa” wnoszę, by zarządzający nią zastanowili się czy sprzedaż akcji spółek węglowych to dziś naprawdę dobry interes. Dominik Kolorz

[b] autor jest przewodniczącym Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ „Solidarność”[/b]

[i]Dominik Kolorz[/i]

Od dłuższego już czasu słyszymy, że górnictwo powinno zainwestować w nadchodzących kilku latach ok. 20 mld zł, by zachować obecny poziom produkcji, zwiększyć efektywność oraz bezpieczeństwo. I kiedy pada pytanie skąd wziąć takie pieniądze najczęściej pada odpowiedź: z giełdy. Ale kiedy zaczniemy liczyć realne wpływy z giełdy wyjdzie na to, że jest to niewielka część ogromnych potrzeb. Jastrzębska Spółka Węglowa chce pozyskać z giełdy ok. 3,5 mld zł, zakładając, że Skarb Państwa zachowa kontrolę nad spółką. Jednak tylko ok. 1,5 mld zł z powyższej kwoty JSW może przeznaczyć na inwestycje, reszta trafi do budżetu państwa. Tyle bowiem spółka uzyska środków z tytułu podwyższenia kapitału. Ile sam Skarb Państwa zyska na sprzedaży swoich akcji na skutek upublicznienia akcji JSW nie wiadomo, bowiem minister skarbu Aleksander Grad stwierdził niedawno, że nie ma jeszcze decyzji, jaki pakiet akcji Skarb Państwa sprzeda w ofercie publicznej. Kwota 3,5 mld zł o których publicznie wypowiada się prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej to zwykłe gdybanie, oparte na bardzo szacunkowej, wstępnej wycenie wartości 49 proc. akcji spółki. Reszta, 51 proc. zgodnie z rządową strategią górnictwa węgla kamiennego musi pozostać w dyspozycji Skarbu Państwa.

Pozostało 80% artykułu
Biznes
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Biznes
Spółki Azotów zacieśniają współpracę
Biznes
Oligarchowie krytykują Kreml. Wojna zagraża ich biznesom
Biznes
Przesyłki wyślemy paczkomatem za granicę. Nowa usługa InPostu
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Biznes
Wystrzelił prywatny biznes obronny. Kto najlepiej na tym zarabia
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje